Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Przewozowe embargo

3 grudnia 2015
Rosyjskie embargo na dostawy towarów z Unii Europejskiej wpłynęło na sytuację firm transportowych u nas i sąsiadów.
Polacy tracą

Sankcje mogą uderzyć nie tylko w producentów żywności, ale też w polskie firmy przewozowe. Jak twierdzi Tadeusz Wilk ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce: - firmy z tej branży nie znajdą nowych zleceń, będą mieć kłopoty. Przewoźnicy z krajów zachodnich praktycznie nie uczestniczą w przewozach do Rosji; specjalizuje się w tym Polska oraz Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja, Czechy i Bułgaria. Jednak spośród tych krajów to właśnie Polska jest absolutnym liderem w przewozach do Rosji. Wobec tego na embargu my możemy stracić najwięcej - podkreślił.
Już na początku sierpnia Zrzeszenie wystosowało sierpnia listy do wicepremierów - ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego oraz minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej - z prośbą o rekompensaty dla przewoźników, w których pisano: - Na kierunku wschodnim operuje ponad 3 tys. polskich firm przewozowych, wykorzystujących ponad 30 tys. pojazdów. Polscy przewoźnicy drogowi wykonują do Federacji Rosyjskiej około 270 tys. jazd rocznie. Szacujemy, że wartość przychodów z tytułu tych przewozów to kwota co najmniej 700 mln euro. Przy czym zdecydowana większość pojazdów (szacowana na ponad 60 proc.) wykonywana jest pojazdami chłodniczymi.
Na Wschodzie różnie
Jak podaje"Komsomolskaja Prawda w Biełorussii", wprowadzone embargo jednym przewoźnikom przynosi zyski, a innym straty. Z cytowanych wypowiedzi przewoźników i urzędników wynika, że w korzystniejszej sytuacji znaleźli się ci, którzy byli ukierunkowani na rynek rosyjski, a w gorszej - firmy transportujące towary z Unii Europejskiej.
- Nam po wprowadzeniu zakazów pracuje się dużo łatwiej - powiedziała dziennikowi dyrektorka firmy Stangier Julia Niadzielka. - Zawsze byliśmy zorientowani na rynek rosyjski, woziliśmy tam nasze towary. Teraz sąsiedzi potrzebują więcej produkcji i dlatego pracy nam przybyło. Straty ponoszą przede wszystkim przewoźnicy transportujący towary z UE, którzy utracili znaczną część zamówień.
Jej słowa potwierdziła szefowa działu transportu towarowego firmy Jewroriejs Maryja Czornawokaja: - wcześniej woziliśmy głównie jabłka, kapustę i marchewkę z Polski do Rosji - powiedziała. Z powodu zakazów musieliśmy zrezygnować z tych towarów. Ratuje nas tylko to, że jest sezon urlopowy i wielu kierowców odpoczywa, dlatego na razie nikt nie siedzi bez pracy. Obecnie firma wspomaga się przeładunkami np. urządzeń klimatyzacyjnych czy różnych części zapasowych z Polski, co jednak nie przynosi znacznych zysków i nie ratuje jej przed stratami.
W sierpniu to normalna sytuacja, byliśmy na to przygotowani. Ale jeśli w ciągu najbliższych paru tygodni sytuacja z zakazami się nie wyjaśni, zaczną się naprawdę poważne problemy.
W październiku zaczyna się sezon polskich jabłek. Zimą to one przynosiły nam zasadniczą część zysków. Jeśli w tym roku je stracimy, boję się myśleć, co będzie - przyznała.
Rozwiązania problemu poszukuje m.in. Białoruskie Stowarzyszenie Międzynarodowych Przewoźników Towarowych, które skupia ponad 1100 firm.
- W tej chwili analizujemy sytuację i w najbliższym czasie zbierzemy się na okrągłym stole, żeby wypracować odpowiednią strategię - oznajmił wicedyrektor Stowarzyszenia Mikałaj Wierchawiec.



POWIĄZANE

20 listopada 2024 roku, w Warszawie odbyło się VI Posiedzenie Krajowej Rady Izb ...

Minister Polityki Agrarnej i Żywności Ukrainy Witalij Koval oraz Minister Rolnic...

Według stanu na 20 listopada od początku tego miesiąca koleją na Ukrainie przewi...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę