To może być przełom w kontaktach handlowych z Rosją. Służby Weterynaryjne Federacji Rosyjskiej zdały się na polskich inspektorów i zleciły im nadawanie uprawnień eksportowych naszym zakładom. To oznacza, że wizytacje rosyjskie będą rzadkie, a liczba firm z zezwoleniami na handel wkrótce się podwoi.
Sprzedaż żywności do Rosji do najłatwiejszych nie należy. Oprócz Duńczyków czy Niemców, którzy tak jak my dostarczają na tamtejszy rynek mięso, ekspansję polskich firm skutecznie ograniczają wysokie cła i przede wszystkim tak zwane licencje eksportowe. Ich otrzymanie jak dotąd poprzedzały wizyty rosyjskich inspektorów. Takie certyfikaty posiada niewiele ponad 20 zakładów mięsnych. Dlatego eksport praktycznie nie istnieje. W ubiegłym roku sprzedaż mięsa spadła w porównaniu do 2008 o ponad połowę.
Witold Choiński, Izba Gospodarcza Polskie Mięso: skala tego eksportu mięsa i przetworów z mięsa jest zdecydowanie mniejsza niż to było kiedyś. Rosja stanowi już niecałe 5% całego eksportu.
Obecnie prawo do handlu z Rosją maja kilkadziesiąt zakładów mięsnych, drobiarskich i mleczarskich. To nasi główni eksporterzy żywności na tamtejszy rynek.
Ale ostatnia decyzja Rosjan, o przekazaniu polskim służbom weterynaryjnym prawa certyfikowania naszych przedsiębiorstw powinna diametralnie zmienić sytuację.
Janusz Związek, Główny Lekarz Weterynarii: oceniamy, że w najbliższym czasie ta liczba zakładów powinna się podwoić z uprawnieniami eksportowymi do Federacji Rosyjskiej. To samo dotyczy też ubojni i zakładów rozbioru mięsa czerwonego, w tym wołowiny.
Jedną z pierwszych decyzji Polskiej Inspekcji Weterynaryjnej będzie certyfikowanie nie tylko nowych zakładów mleczarskich ale również zakładów mięsnych, które są zainteresowane sprzedażą nieprzetworzonego surowca.
Tym towarem kontrahenci z Rosji są najbardziej zainteresowani. Podobnie jak żywymi tucznikami. Choć ich sprzedaż wciąż utrudniają wysokie 40% cła eksportowe.
Jarosław Ptak, Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”: warto walczyć o ten rynek, warto starać się utrzymać na tym rynku, bo to jest duży konsument.
Jak na razie eksportem tuczników do Rosji zajmują się tylko duzi producenci. To efekt obowiązywaniu tak zwanych kontyngentów, czyli umów na dostawy konkretnej partii za góry ustaloną cenę. Dla małych gospodarstw rodzinnych taki handel jest nieopłacalny.
8206310
1