Największy na polskiej wsi przekręt przy wyłudzaniu unijnych dopłat zrobiła Niemka dzierżawiąca wielkie gospodarstwo na Pomorzu. "Gazeta Wyborcza" informuje, że oszustka wpadła, bo donieśli na nią polscy sąsiedzi. Dziennik pisze, że kobietą interesuje się już policja i ABW, która nie pozwoliła opublikować jej nazwiska. Kilka lat temu Niemka wydzierżawiła od Agencji Nieruchomości Rolnych prawie 900-hektarowe gospodarstwo pod Człuchowem. Wystąpiła o unijne dopłaty, ale ich nie dostanie.
Nie pozwolili na to okoliczni chłopi, którzy poinformowali kontrolerów Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, że kobieta nie uprawia swej ziemi - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Donos sprawdziła gdyńska ARiMR. Okazało się, że z prawie 900 hektarów tylko 200 było uprawianych. Cała reszta to ugór, a na polu powyrastały drzewa. Dziennik pisze, że Niemka spod Człuchowa prawdopodobnie straci nie tylko unijne dopłaty, ale też samo gospodarstwo. Kobieta od dawna już nie płaci za dzierżawę.