Prawdopodobnie wchodzimy w kolejny wieloletni cykl suszy. Pierwsze sygnały były już w latach 2001 i 2002. Tegoroczna sucha zima i wiosna potwierdzają te przypuszczenia - uważa prof. Halina Lorenc z Zakładu Klimatologii IMGW.
Tegoroczna zima była mroźna i sucha. Pokrywa śnieżna, która powstała w
wyniku jednego większego opadu utrzymywała się długo, ale nie była uzupełniana
nowymi opadami. Zima nie dała wilgoci, podobnie sucha była wiosna. Zjawisko
suszy narasta już od dwóch lat – przypomniała prof. Lorenc.
Obecna sytuacja zaczyna przypominać początki wielkiej suszy, która
pojawiła się w Europie, także w Polsce w 1982 r. i trwała z krótkimi przerwami
do 1995 r.. W okresie 10-letnim opady były mniejsze o 10%. To tak, jakby w
jednym roku w ogóle nie było deszczu ani śniegu.
Zmienia się
charakter opadów. Coraz częściej występują krótkie, bardzo gwałtowne ulewy o
niewielkim zasięgu, które mogą lokalnie powodować katastrofalne wezbrania wód.
Zanikają tradycyjne 2-3-dniowe letnie deszcze. Jest to efekt zmiany
klimatu – wyjaśniła prof. Lorenc.
Zjawisko suszy narasta.
Nawet katastrofalne powodzie nawiedzające Europę na przełomie XX i XXI wieku nie
zmieniły tej tendencji. Susza przesuwa się z zachodu na wschód. Wcześniej
najsilniej występowała w Wielkopolsce i na Pomorzu Zachodnim, w ostatnich latach
przesuwa się na Mazowsze i Podlasie – zauważyła prof.
Lorenc