Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Prokuratura umorzyła śledztwo ws. trutki w mleku w proszku

3 grudnia 2015
Częstochowska prokuratura umorzyła, prowadzone od prawie roku, śledztwo w sprawie trutki na gryzonie, znalezionej w mleku w proszku, wykorzystywanym do produkcji słodyczy. Powodem jest niewykrycie sprawcy zanieczyszczenia mleka.

Informację o umorzeniu śledztwa przekazał we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Granulat i fragmenty opakowania po trutce w workach z mlekiem znalazł prawie rok temu pracownik firmy Magnolia z woj. lubuskiego. Inspekcja sanitarna ustaliła, że podejrzana partia mleka została wyprodukowana 20 lipca 2012 r. przez Okręgową Spółdzielnię Mleczarską "Rokitnianka" ze Szczekocin (Śląskie). Kupiło je osiem firm w kraju. Jej jedynym dystrybutorem była firma "Janex" z Włocławka.
Po badaniach okazało się, że granulat znaleziony w mleku to bromadiolon - toksyczny środek gryzoniobójczy. Biegły z zakresu toksykologii zaznaczył, że ilość granulatu znaleziona w workach z mlekiem nie mogła zagrażać życiu ani zdrowiu ludzi.
Prokuratorzy badali, czy trutka na gryzonie znalazła się w workach z mlekiem na etapie produkcji, czy też dopiero po wywiezieniu ich z zakładu. Jak przekonywał zarząd "Rokitnianki", nie można potwierdzić, że znalezione substancje dostały się do mleka w proszku w zakładzie produkcyjnym mleczarni. Do innych wniosków doszła prokuratura, która posiłkuje się opinią biegłego z zakresu mechanoskopii i uznała, że mleko zostało zanieczyszczone już w Szczekocinach.
Z udziałem biegłego, przy zachowaniu wszelkich wymogów sanitarnych, w zakładzie przeprowadzono eksperyment procesowy, w którym wykorzystano opakowanie takiego samego środka, jaki znaleziono w mleku. Okazało się, że na całej linii produkcyjnej przed zapakowaniem gotowego produktu do worków jest tylko jedno miejsce, w którym do mleka może dostać się cokolwiek z zewnątrz - to otwór rewizyjny. To właśnie tam opakowanie z trutką musiało wpaść lub zostać wrzucone i później "zmielone" przez ruchome elementy - uznał biegły, który porównał powstałe uszkodzenia do tych z fragmentów opakowania znalezionych w workach, które trafiły do firmy Magnolia. Wykluczył, by do zanieczyszczenia mogło dojść gdzie indziej.
Jak powiedział prok. Ozimek na fragmentach opakowania znalezionego w workach z mlekiem, które trafiły do Magnolii, znaleziono ślady linii papilarnych, ale nie nadawały się one do identyfikacji. Z uwagi na niewykrycie sprawcy sprawa musiała zostać umorzona.
Śledztwo było prowadzone pod kątem art. 165 Kodeksu karnego. Mówi on o sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób lub szkody dla mienia w wielkich romiarach poprzez wprowadzenie do obrotu środków spożywczych, które nie odpowiadają warunkom jakości. "W tym przypadku, mimo braku realnego zagrożenia dla zdrowia i życia, niewątpliwie doszło do szkody materialnej - trzeba było nie tylko wycofać całą podejrzaną partię mleka, ale też wyroby, które z niej wyprodukowano" - przypomniał prok. Ozimek.
Decyzja o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna. Mogą ją zaskarżyć firmy, do których trafiło mleko z podejrzanej partii. Na drodze cywilnej mogą też domagać się ewentualnych odszkodowań od spółdzielni.



POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę