W Polsce nie ma spójnych przepisów pozwalających na prawną ochronę produktów regionalnych. W efekcie do tej pory w Urzędzie Patentowym zarejestrowano zaledwie 5 takich produktów.
W Unii Europejskiej od początku lat 90. funkcjonuje dość sprawny system ochrony prawnej produktów regionalnych. Dzięki temu w specjalnych rejestrach znajduje się już ponad 600 produktów żywnościowych, które zgodnie z prawem można wytwarzać tylko w określonych regionach. Gdy w jakimkolwiek sklepie w Unii Europejskiej kupimy parmeńską szynkę to możemy być pewni dwóch rzeczy. Po pierwsze tego, że została wyprodukowana w okolicach Parmy, a po drugie, że przy jej wytworzeniu zastosowano oryginalne receptury.
Jak jest w Polsce? Niestety nie najlepiej. - To są dopiero początki tego prawa w Polsce. One są niewystarczające, żeby zapewnić ochronę prawną i umożliwić promowanie tych produktów. Zgłoszenia dotyczące ochrony trzeba zgłaszać do Urzędu Patentowego, który akurat na produktach żywnościowych za bardzo się nie zna. - mówi Henryk Wujec z Fundacji dla Polski.
W efekcie w Urzędzie Patentowym zarejestrowano do tej pory tylko 5 rodzajów owczego wędzonego sera. Dzięki temu oscypki, bunc, bryndze, redykołki i żentyce można produkować tylko w powiatach tatrzańskim, nowotarskim i żywieckim. Jednak o tym, że polskich tradycyjnych przysmaków jest znacznie więcej nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Szansę na ich zarejestrowanie i prawną ochronę daje wejście do Unii Europejskiej, ale Unia sama za nas niczego nie załatwi. - O uzyskanie ochrony nie może się ubiegać pojedynczy producent, musi to być grupa, organizacja zrzeszająca producentów. - mówi Dariusz Goszczyński z ministerstwa rolnictwa.
Tymczasem do tej pory żadna taka organizacja nie powstała. Była wprawdzie inicjatywa powołania ogólnopolskiej Izby Produktów Regionalnych, ale nie powiodła się. Kolejna próba za kilka dni.