Po wprowadzeniu ograniczeń w handlu z Ukrainą producenci mięsa obawiają się problemów ze zbytem. Zwłaszcza że popyt krajowy jest ograniczony, a Rosja od pół roku nie kupuje tych surowców.
Hodowcy trzody i zakłady przetwórcze mają powody do narzekań. Do starych kłopotów, wynikających z zamknięcia pół roku temu granic Rosji dla polskiego mięsa, teraz surowców tych nie chce Ukraina. Na razie skutków nowego zakazu jeszcze na rynku nie widać. Za kilka dni, jeśli sytuacja się nie zmieni, mogą pojawić się problemy z nadmiarem mięsa, zwłaszcza taniego, które jest głównym produktem eksportowym tej branży na Wschód.
Na rynku krajowym obserwowano do ubiegłego tygodnia niewielkie przedświąteczne ożywienie. Ceny półtusz wieprzowych i najlepszych gatunków mięsa wzrosły o 5 - 10 proc. W tym roku krajowa oferta nie miała konkurencji ze strony importu. Wieprzowina w UE jest ostatnio bardzo droga, gdyż w związku z ptasią grypą wzrosło zapotrzebowanie na to mięso na rynkach lokalnych.
W tym tygodniu sprzedaż znacznie się zmniejszyła, a ceny półtusz i najlepszych gatunków mięsa w ostatnich dniach nieco spadły. Zakłady zgromadziły już w chłodniach surowiec potrzebny na święta, teraz uzupełniają zaopatrzenie głównie niewielkie firmy przetwórcze. Maklerzy oczekują chwilowego wzrostu zapotrzebowania na świeże mięso w tygodniu przedświątecznym, kiedy produkty te zamawiają w większych ilościach sklepy. Jednak na znaczące zwiększenie obrotów raczej nie ma co liczyć.