A jak mijający rok oceniają sami rolnicy? Jedni z trudem, ale wychodzą na swoje, inni dokładają do produkcji. A podstawowy problem ten sam od lat - brak stabilnych cen.
Państwo Bober prowadzą kilka gałęzi produkcji – hodują tuczniki, uprawiają zboża, warzywa i róże. Jaki był dla nich mijający rok?
Dorota Bober: z opłacalnością w ogóle nie był zły tylko pracy dużo. W polu dużo roboty no i w domu w gospodarstwie przy tucznikach. Przy maciorach, świnie prosiaki- to wszystko trzeba dopilnować.
Na brak pracy nie mógł też narzekać Robert Rędzia, który od pięciu lat prowadzi gospodarstwo ekologiczne.
Robert Rędzia: trzeba wykonać zabiegi ochrony roślin i pielęgnacyjne jeszcze pielenie, kultywowanie po prostu ogromne nakłady.
Do tego dochodzi jeszcze dużo tak zwanej papierkowej roboty. A jak jest z opłacalnością?
Robert Rędzia: tutaj szczerze mówiąc najlepszym plusem z tego są dopłaty. Natomiast pod względem popytu i płatności za te wyprodukowane produkty ekologiczne to jeszcze u nas w Polsce to mało jest rozwinięte.
Jedne produkty można sprzedać z zyskiem do innych trzeba dołożyć. Podobne problemy ma niestety większość rolników. Producenci mleka dopiero pod koniec roku odetchnęli z ulgą.
Piotr Dasiewicz, Goryń: był on dosyć ciężki bo cały czas była niewiadoma odnośnie mleka także końcówka jest bardziej optymistyczna że tak powiem.
Zdecydowanie pod kreska kończą ten rok sadownicy. Niektórzy dokładają do produkcji już trzeci sezon z rzędu. Ceny jabłek zarówno przemysłowych jak i konsumpcyjnych są dalekie od oczekiwań.
Krzysztof Cybulski: na pewno zabraknie pieniędzy na inwestycje, a niektórych przypadkach na przeżycie do następnego sezonu, którego też nie wiadomo jaki będzie.
Powodów do narzekania nie brakuje także producentom zbóż. Bo po raz kolejny zamiast zysków liczą straty.
7246846
1