Premier Rumunii Victor Ponta zapewnił w poniedziałek, że w jego kraju nie doszło do żadnego oszustwa polegającego na sprzedawaniu mięsa końskiego jako wołowiny. Oświadczył też, że irytują go sugestie, iż do czegoś takiego mogło dojść.
"Ze wszystkich danych, jakimi dysponujemy obecnie, wynika, że nie doszło do złamania przepisów europejskich przez firmy pochodzące z Rumunii lub na rumuńskim terytorium - podkreślił Ponta podczas konferencji prasowej. - Szczerze mówiąc, jestem bardzo zirytowany".
Brytyjska filia szwedzkiego producenta mrożonek Findus zaczęła wycofywać swe etykietowane jako wołowe produkty w ubiegłym tygodniu, kierując się zaleceniem otrzymanym od swego francuskiego dostawcy, firmy Comigel. W tym samym czasie rządy Francji i Wielkiej Brytanii zapowiedziały ukaranie osób winnych wprowadzenia do obrotu pochodzącej z Rumunii koniny jako mięsa wołowego.
Francuska federacja handlu detalicznego FCD podała w niedzielę, że sześć sieci supermarketów - Auchan, Casino, Carrefour, Cora, Monoprix i Picard - wycofuje kilka produktów firm Findus i Comigel, obawiając się, że zaopatrzono je w mylące etykiety.
Wstępne francuskie śledztwo ujawniło, że konina trafiła ostatecznie do zaopatrywanej przez francuską firmę fabryki w Luksemburgu i że zadziałali tu również pośrednicy holenderski i cypryjski, natomiast samo mięso pochodziło z rzeźni w Rumunii.
W wypowiedzi dla dziennika "Le Parisien" francuski minister do spraw konsumenckich Benoit Hamon oświadczył, iż proceder ten przyniósł zysk 300 tys. euro i był uprawiany być może już od sierpnia. Wyraził także oczekiwanie, że dalsze śledztwo wyjaśni, czy węzłowa w łańcuchu dostaw francuska firma przemysłu mięsnego Spanghero świadomie nabywała koninę, czy też dała się wprowadzić w błąd.
9516749
1