Nie możemy dopuścić do utrzymywania się stanu, w którym pewni urzędnicy, ale także grupy zawodowe, potrafią zapewnić sobie przywileje chyba nie do zaakceptowania z punktu widzenia ogólnospołecznego.
Tak premier Marek Belka komentuje sprawę tzw. umów społecznych w energetyce. W rozmowie z dziennikarzami premier zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek wyda w tej sprawie komunikat, a we wtorek zajmie się nią rząd.
Przypominam jednakowoż, iż te 10-letnie okresy zapewnienia stałego zatrudnienia zostały przez środowisko energetyczne wynegocjonowane za rządów poprzedniej koalicji; my w tej chwili tylko niejako zostaliśmy postawieni wobec konieczności "wykupienia tych przywilejów" – oświadczył premier.
Umowa społeczna, podpisana pod koniec ubiegłego roku w koncernie Energa SA, przewiduje m.in., że w przypadku zwolnienia pracownika (nie z jego winy) przysługuje mu odprawa w wysokości pensji, które otrzymywałby do końca okresu ochronnego, czyli przez 10 lat.
Z kolei Jan Rokita oczekuje od rządu, że unieważni umowy gwarantujące zatrudnienie i płace w energetyce. Przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej określił te umowy jako zmowę przeciwko interesowi publicznemu w której działają wszyscy: prezes, pracownicy, związki zawodowe. Polityk podkreślił, że kosztami takich umów są obciążani także najbiedniejsi , którzy płacą rachunki za prąd. Rokita dodał, że spółki energetyczne służą także SLD do załatwienia posad.
Gdańska prokuratura okręgowa sprawdzi okoliczności zawarcia umowy społecznej, gwarantującej pracownikom Koncernu Energetycznego Energa SA 10-letnie zatrudnienie.
Mimo braku w chwili obecnej podstaw do wszczęcia śledztwa, prokurator apelacyjny zlecił prokuratorowi okręgowemu w Gdańsku przeprowadzenie postępowania sprawdzającego pod kątem ewentualnego wyczerpania znamion przestępstwa przy zawieraniu umów gwarantujących wieloletnie zatrudnienie – powiedział PAP w poniedziałek rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka.
Dodał, że sprawdzona zostanie też sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez przedstawicieli Skarbu Państwa, do którego należy nadzór właścicielski nad firmą. Umowa społeczna, podpisana pod koniec ubiegłego roku w koncernie Energa SA, przewiduje m.in., że w przypadku zwolnienia pracownika (nie z jego winy) przysługuje mu odprawa w wysokości pensji, które otrzymywałby do końca okresu ochronnego, czyli przez 10 lat. Władze koncernu przekonują, że umowa jest zgodna z prawem.
Proszę bardzo, jeśli prokuratura chce badać, to my nie mamy nic do ukrycia. Umowa jest, obowiązuje i nie widzimy potrzeby zmiany tej umowy. Zarząd jest przekonany, że jest ona zgodna z prawem – powiedział PAP w poniedziałek rzecznik prasowy koncernu Mieczysław Wrocławski.
Tymczasem wiceminister gospodarki Jacek Piechota, odpowiedzialny za regulację rynku energetycznego, zwrócił się w piątek do ministra skarbu o wyjaśnienie tej sprawy. Chodzi o to, jak widzi on "realizację tych wszystkich zobowiązań stojących przed przedsiębiorstwami, przed sektorem, w sytuacji kiedy dochodzi do tego rodzaju (...) posunięć, realizowanych kosztem nas wszystkich".
Zaznaczył on również, że umowy podobne do tej z Energi mogą stanąć na przeszkodzie w dostosowywaniu polskiej energetyki do norm UE. "Kiedy ja, jako odpowiedzialny za tworzenie rynku konkurencji, słyszę o umowach społecznych gwarantujących dziesięcioletnie warunki zatrudnienia, to pytam się, w jaki sposób 1 lipca 2007 roku (termin uwolnienia rynku energetycznego w Polsce - PAP) zostaną zrealizowane już nie tylko dyrektywy europejskie, ale obowiązujące obligatoryjnie unijne regulacje, które właśnie wdrażamy w polskim nowelizowanym prawie energetycznym" - mówił Piechota w piątek w Gdańsku.
Również sejmowa komisja skarbu na najbliższym posiedzeniu zajmie się sprawą koncernu Energa - zapowiedział szef komisji Kazimierz Marcinkiewicz (PiS). Jego zdaniem, "umowa, która gwarantuje 10- letnie zatrudnienie kierownictwa koncernu związanego z SLD, jest skandaliczna i należy ją zaskarżyć do sądu".