Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Pożegnaliśmy Jana Pawła II w imieniu czytelników PPR

13 kwietnia 2005

Pojechaliśmy złożyć hołd Papieżowi z potrzeby serca i z potrzeby rozumu. Czuliśmy, że musimy pożegnać w imieniu swoim i Państwa wielkiego człowieka, filozofa, Polaka. Wiedzieliśmy, że musimy być u Niego chociaż ten jeden raz, bo do tej pory kochaliśmy Go, czuliśmy Jego obecność, ale czy dość uważnie słuchaliśmy? Zostawił po sobie mądre, piękne i proste słowa. Mimo tego, że nie ma Go z nami na tym świecie, nie jesteśmy sami. Byliśmy u Niego i płakaliśmy, ale nie rozpaczaliśmy.

Przyjęliśmy trudy pielgrzymki do Jana Pawła II jako coś naturalnego. Ponad dwudziestogodzinna jazda do Rzymu, czternastogodzinne wyczekiwanie w kolejce do Bazyliki św. Piotra, zmęczenie, dolegliwości, niepewność czy będzie nam dane pożegnać się z Papieżem, były niczym w porównaniu z Jego cierpieniem i chorobą, z Jego wielkością. Staliśmy w wielonarodowym tłumie i widzieliśmy spokój, i pogodę ducha. Co jakiś czas rozlegały się, podobne do radosnego letniego deszczu, fale braw skierowanych do Niego. To On był adresatem wołania młodzieży "Jan Paweł Wielki"  "Viva el papa!" i  "Papa Giovanni Paulo il Grande". Z rozrzewnieniem słuchaliśmy polsko-włoskiego "Giovanni Paulo Wielki". Byliśmy świadkami rodzenia się nowej jakości, nowej wspólnoty pod Jego przewodnictwem. Ale przecież przed śmiercią, wyczerpany chorobą, właśnie do młodzieży się zwracał: " Ja Was szukałem. Teraz Wy przychodzicie do mnie i za to Wam dziękuję" Nic dziwnego, że pamiętająca te słowa, młoda Polka, mówiła: (...) czuję, że Jego duch jest tu z nami. Jest nad naszym tłumem i z wysokości mówi do nas – mam Was.

Wieczne Miasto żegnało Papieża zgodnie z rytuałami zapisanymi w prawie kościelnym. Jednak nie spodziewano się tak ogromnej liczby pielgrzymów z całego świata. Mówiono, że w czwartek – dzień w którym złożyliśmy hołd Papieżowi, przez bazylikę św. Piotra przechodziło 21 tysięcy osób w ciągu godziny. Władze Rzymu zadbały o bezpieczeństwo pielgrzymów, o stałe dostawy wody do picia, o ciepłe napoje i koce dla zziębniętych. Prawdopodobnie nigdy  nie dowiemy się jak wiele osób żegnało Jana Pawła II i tak na prawdę nie o liczby tam chodziło. Zmarł biskup Rzymu, Głowa Kościoła, zwierzchnik ponad miliarda katolików. Ale przecież zmarł też, nauczyciel, ojciec, przyjaciel. Wszyscy Polacy mieszkający w Rzymie poczytywali sobie za obowiązek bycia u Papy. Towarzyszące nam w kondukcie Polki mieszkające w Wiecznym Mieście, Małgosia  i Renata mówiły: (...) czujemy smutek, że odszedł od nas. Takiego człowieka już nie będzie. Cieszymy się, że już nie cierpi i jest w lepszym świecie. Mamy nadzieję, że nie tylko na łzach i smutku się skończy, ale że będziemy nieść w sobie Jego nauki. Mamy nadzieję, że nie jest to tylko taki polski zryw. 

Przemieszczaliśmy się w żałobnym kondukcie od Via Mascherino poprzez Via Corridori i Borgo S. Angelo w pielgrzymkowej atmosferze. Każda z nacji na własny sposób manifestowała uczucia. Powiewały nad nami flagi z kirami, słyszeliśmy śpiewy, modlitwy, widzieliśmy łzy. Zgiełk i ruch przygasł, kiedy po bardzo wielu godzinach wyczekiwania przeszliśmy z bocznych ulic na Via della Concillazione. Umilkliśmy wszyscy wpatrzeni w wielkie ekrany, na których był nadawany obraz z Bazyliki św. Piotra. W nieśmiałych jeszcze, pierwszych promieniach słońca widzieliśmy też samą Bazylikę. Na ekranach widać było katafalk z ciałem papieża. (...) byliśmy blisko Papieża zawsze, a dziś szczególnie – mówili stojący obok nas Górale z Zakopanego Olczy. Oczekujemy od Niego ostatniej pociechy ducha.

Po czternastu godzinach wyczekiwania dochodzimy. Widzimy kontrast między pełną przepychu Bazyliką św. Piotra i spoczywającym przed nami ciałem. Ten widok zgadza się z tym co działo się za Jego życia. Był Papieżem, którego podstawowym zadaniem jest służenie człowiekowi. Jego proste i serdeczne relacje z ludźmi, bezpośredniość i życzliwość sprawiły, że zhumanizował papiestwo. Stał się zrozumiały dla innych wyznań. Mieliśmy świadomość, że odszedł od nas Papież, którego można było dotykać. Jesteśmy wstrząśnięci Jego odejściem – odejściem Wielkiego Człowieka, przyjaciela ludzi, który całym życiem dawał przykład i świadectwo, jak powinniśmy żyć. Dziękowaliśmy Mu z głębi serca, że ludzie innych wyznań i niewierzący nigdy nie usłyszeli z jego ust słów potępienia. Nie mieliśmy czasu na ogarnięcie wszystkich uczuć i myśli. Dalej, szybciej – prosili strażnicy, nie pozwalając zatrzymać się przed katafalkiem. Na chwilę zadumy mieliśmy czas w bocznych nawach. I tu znowu powróciła refleksja – dlaczego nie było nas tu przedtem? Byliśmy w tylu miejscach na świecie, a nie było nas tutaj. Zawsze tłumaczyliśmy sobie, że będzie czas. Czas na wizytę u Niego, na poznawanie encyklik, książek, listów i poezji. Nie zdążyliśmy, teraz będziemy nadrabiać ze spuszczoną głową ...


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę