W myśl panującego w naszym kraju prawa, po ukończeniu 18. roku życia stajemy się "dorośli".
Oznacza to, że organy państwa traktują nas jako osoby w pełni poczytalne i odpowiedzialne za swoje czyny. Mamy więc szereg przywilejów, ale musimy też ponosić konsekwencje swoich błędów. Od tej reguły jest jednak kilka wyjątków. Do osób, które zwykle za swoje czyny nie odpowiadają należą np. parlamentarzyści...
W kategorii paradoksu rozpatrywać można fakt, że jako osoby bezpośrednio odpowiedzialne za tworzenia prawa - dzięki instytucji immunitetu - posłowie i senatorowie są spod owego prawa wyjęci. Niestety, dotyczy to również przepisów ruchu drogowego. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" parlamentarzyści nie muszą np. przejmować się mandatami wystawionymi na podstawie zdjęć z fotoradarów...
Obecnie większość fotoradarów podległych Inspekcji Transportu Drogowego objęta jest nowym, automatycznym systemem nadzoru nad ruchem drogowym CANARD.
Jak twierdzi cytowany przez "DGP" pracownik ITD - do systemu, który "nie jest jeszcze doskonały" wkradł się błąd skutkujący tym, że mandaty nie są wysyłane do posłów i senatorów. Co ciekawe, w przypadku pozostałych osób objętych immunitetem (np. sędziowie), system nie sprawia żadnych kłopotów - zgodnie z przepisami funkcjonariusze ITD informują o wykroczeniu ich bezpośrednich przełożonych.
Dziennikarzom nie udało się niestety dowiedzieć, kiedy owo karygodne niedopatrzenie zostanie naprawione - poprawki w systemie mają być wprowadzone, bliżej nieokreślonym, "w najbliższym czasie".
Jak na razie wiadomo za to, że od uruchomienia sieci CANARD fotoradary sfotografowały już 281 osób objętych immunitetem. Tymczasem w sejmie zasiada 460 posłow, a w senacie - 100 senatorów.
Przypominamy, że w projekcie tegorocznego budżetu minister Rostowski zaplanował wpływy z fotoradarów na poziomie 1,5 mld złotych. Niestety, wszystko wskazuje na to, że tylko posłowie i senatorowie nie dołożą się do tego interesu...