Po złożeniu sobie życzeń wszyscy zasiadają do posiłku. W wielu regionach na stole pojawia się dwanaście dań, tyle, ilu było apostołów i ile rok ma miesięcy. Jednak często przygotowuje się nieparzystą (uważaną za szczęśliwą) liczbę potraw: w dawnych czasach 11 na dworach magnackich, 9 u szlachty i 5-7 u chłopów. Nie była to zasada ściśle przestrzegana, bowiem im więcej potraw znajdowało się na wigilijnym stole, tym większego dostatku spodziewano się w nadchodzącym roku.
Jadłospis dawnych wigilii obejmował potrawy zbożowe z mąki i kasz, z jarzyn, owoców, orzechów, miodu i z dań rybnych, które obecnie stanowią podstawę menu wigilijnego w mieście i na wsi. Wskutek powojennej migracji ludności charakterystyczne potrawy regionalne zostały przeniesione do nowego miejsca zamieszkania. Na przykład kutia, potrawa żałobna i wigilijna składająca się z ziaren pszenicy, maku i miodu, znana dawniej głównie na wschodnim pograniczu, obecnie jest jadana i w innych okolicach. Współczesny pośpieszny tryb życia nie sprzyja przyrządzaniu wielu dań wymagających sporo czasu i wysiłku. Najczęściej podczas skromnej wieczerzy wigilijnej podaje się barszcz czerwony z buraków albo zupę grzybową, śledzia marynowanego, ryby smażone (obowiązkowo karpia), jakąś potrawę przyprawioną kapustą, np. pierogi i krokiety z grzybami, kluski z makiem, a na deser kompot z suszonych owoców, makowiec i inne ciasta, orzechy i słodycze.
Dawniej podczas wieczerzy zachowywano milczenie lub rozmawiano półgłosem, co tłumaczy się tradycją biesiad zadusznych. Obecnie zachowanie przy stole jest swobodne, niemniej Wigilia to pora refleksji, wspomnień o bliskich zmarłych i zadumy. Na wsi po wieczerzy gospodarz szedł do obory, stajni i kurnika przynosząc zwierzętom domowym kolorowy opłatek, niewielką ilość wigilijnych potraw i trochę siana spod obrusa.