Dziurawy jak sito jeszcze tak do niedawna można było powiedzieć o Systemie Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt. Teraz sytuacja poprawia się przy okazji realizacji ogólnokrajowego programu zwalczania choroby Aujeszkiego.
Dowcipów o rządowym systemie identyfikacji zwierząt gospodarskich było wiele. Choćby taki, że za jego pośrednictwem najwięcej owiec zarejestrowano w Warszawie. Podobnych, wesołych sytuacji było wiele. Ale niestety, część z nich jest prawdą.
Janusz Związek – GLW: bywały świniaki takie wiekowe jak na świnie, kilkuletnie.
Błędy z rządowego systemu informatycznego wynikają z nierzetelnego wykonywaniem obowiązku zgłaszania przemieszczeń świń. Rolnik powinien to zrobić w ciągu 30 dni.
Niestety często tego nie robi. A efekty tego najlepiej było widać podczas realizacji ogólnokrajowego programu zwalczania choroby Aujeszkiego. Weterynarze przyjeżdżali do gospodarstwa i okazywało się, że świń nie ma choć powinny być lub na odwrót.
dr Tadeusz Jakubowski – prezes Krajowej Izby Lekarsko Weterynaryjnej: pan minister powiedział, że system funkcjonuje, miał chyba na myśli komputery i ludzi, którzy je obsługują wg mnie system nie funkcjonuje dlatego, ze nie ma dyscypliny zgłaszania przemieszczeń przez rolników.
Ale dzięki programowi zwalczaniu choroby Aujeszkiego takie sprawy zaczęły wychodzić na jaw. W efekcie Inspekcja Weterynaryjna nakazała, aby każde zwierzę, które opuszcza swoje gospodarstwo było wyposażone w świadectwo weterynaryjne.
Janusz Związek – GLW: te świadectwa musiały być wprowadzone, żeby udowodnić Komisji Europejskiej, że w okresie 30 dni my mamy nadal nadzór nad tymi zwierzętami jeżeli ono jest gdziekolwiek przemieszczane.
Trudno bowiem byłoby udowodnić Brukseli, że kontrolujemy zwalczanie chorób zakaźnych podczas, gdy nie wiemy gdzie transportuje się zwierzęta przez 30 dni. W przypadku bydła sytuacja jest prostsza. Każda krowa jest zaopatrzona w paszport, a dzięki temu system jest bardziej szczelny.
9538813
1