Handel, opieka nad dziećmi, naprawa maszyn czy agroturystyka - to tylko niektóre przykłady biznesu na wsi. Na rozpoczęcie takiej działalności rolnicy mogą dostać wsparcie. Ale nie wszędzie. W 5 województwach pieniądze skończyły się już pierwszego dnia przyjmowania wniosków. Dziś ostatni dzień w województwie kujawsko-pomorskim. Tymczasem na Dolnym Śląsku zainteresowanie wśród rolników jest... delikatnie mówiąc, umiarkowane. Do tej pory po pieniądze zgłosiły się zaledwie 84 osoby, a do rozdysponowania są 24 miliony złotych.
Na założenie własnej działalności rolnik może dostać do 100 tys. zł.
Kazimierz Huk – ARiMR we Wrocławiu – „To nie są środki wirtualne, to są pieniądze do wzięcia, a jak mówi powiedzenie „pecunia non olet.”
Rolnik może otrzymać pieniądze np. na działalność usługową, handel, agroturystykę, przetwórstwo. W Starym Górniku, Janikowie, Siedlcach rolnicy w tym roku nie zebrali prawie nic z zalanych pól. Tu dobry biznes przydałby się od zaraz.
Andrzej Dominik - Dolnośląska Izba Rolnicza – „Z małych gospodarstw nie da się wyżyć, tym bardziej, że przybywa klęsk.”
Robert Padula z Siedlec chce zarabiać dodatkowo na usługach dla rolnictwa. W powodzi stracił całe zboże. Jego dom stał w wodzie. Teraz ma prawo do zwrotu poniesionych kosztów inwestycji aż w 80 procentach.
Robert Padula - mieszkaniec Siedlec – „Drugi rok z rzędu mam gospodarstwo zalane, sytuacja jest więc bardzo nieciekawa.”
Tyle że dobry pomysł na prowadzenie dodatkowej działalności gospodarczej nie wystarczy. Z góry trzeba założyć... pieniądze.
Ryszard Targosz - Dolnośląski Ośrodek Doradztwa Rolniczego – „Aby dostać 100 tysięcy złotych, to najpierw trzeba wydać 200, a skąd je wziąć?”
Kłopot w tym, że trudno będzie przekonać banki do udzielania kredytów, skoro dotknięci klęskami rolnicy zastawili już nie tylko domy, ale nawet kombajny. Może dlatego na Dolnym Śląsku tylko jedna czwarta pieniędzy na rolniczy biznes została wykorzystana.
8174570
1