Wiele hałasu o nic to chyba najczęstszy komentarz odnośnie kolejnego rządowego programu pomocy dla powodzian. Tym razem chodzi o dopłaty do materiału siewnego. Opozycja twierdzi, że z takiej pomocy nikt nie będzie chciał skorzystać. I trudno się z nią nie zgodzić.
Dla rolników poszkodowanych przez powódź rząd przygotował wiele form pomocy. Teraz pojawiła się kolejna: możliwość ubiegania się o zwrot kosztów poniesionych przy zakupie kwalifikowanego materiału siewnego. W grę wchodzą zasiewy z jesieni 2010 roku oraz wiosny 2011. Pomoc będzie przyznawana na takich zasadach jak pomoc w programie de minimis, ale …
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa – "Nie wlicza się do całego systemu. Państwo wtedy umarza w tej trudnej sytuacji zakres tej pomocy."
Ale entuzjazmu ze strony rolników taka forma pomocy raczej nie wzbudzi. Opozycja wylicza: po pierwsze jej wysokość- 100 złotych do hektara- jest niewielka, w przeciwieństwie do liczby zaświadczeń. Po drugie program jest spóźniony. Siewy ozimin już się bowiem zakończyły.
Romuald Ajchler – poseł Lewicy – "Uważam, że to jest trochę więcej hałasu, niż realnej pomocy, dlatego, że rolnicy nie wiedząc o tym, że bedą mogli liczyć na pomoc w dopłacie około 100 złotych z hektara, niekoniecznie musieli przechować faktury."
Jedyna szansa na wykorzystanie 20 milionów złotych pomocy to przyszłoroczne wiosenne zasiewy.