Jak podał ,,Puls Biznesu'', po latach wzrostu produkcji miodów pitnych nadchodzą trudniejsze czasy. Przed producentami trudne zadanie - edukacja konsumenta.
Mocno zakorzeniony w polskiej tradycji, ale zapomniany. Tak o miodzie pitnym, którego sprzedaż sięga 29 mln zł rocznie, mówi branża. W ciągu ostatnich sześciu lat produkcja trunku wprawdzie się podwoiła, ale perspektywy dla rynku - przynajmniej na razie - nie są optymistyczne.
Zdaniem Radosława Janika, prezesa Spółdzielni Pszczelarskiej Apis, największego producenta miodów pitnych w Polsce, impulsem do skokowego wzrostu produkcji, który widać po 2008 r., mogła być unijna rejestracja tego produktu, która zachęciła nowych graczy. Podkreśla, że obecny spadek dowodzi jednak, iż produkcja miodu pitnego jest znacznie trudniejsza niż np. wina i wymaga naprawdę sporego know-how i dopracowanych przez lata technologii.
Na podstawie rozmów z producentami firma konsultingowa KPMG prognozuje spadek tego rynku o 0,6 w tym i 0,3 proc. w przyszłym roku. - Nie odczuwamy tego - deklarują natomiast przedstawiciele Apisu na łamach "PB". KPMG przebadał popularność miodu na grupie 1000 konsumentów. W ciągu ostatniego miesiąca piło go 4 proc. badanych. Ponad jedna piąta deklaruje, że im nie smakuje, a 40 proc. przyznaje, że nie miało okazji do jego konsumpcji. Zdaniem Radosława Janika, by spożycie rosło, trzeba przekonać konsumenta, że jest to produkt całoroczny, stosowny do najróżniejszych okazji.