Polskie rolnictwo do niedawna było czymś wyjątkowym nie tylko w Europie ale i na świecie. Tylko u nas z lotu ptaka ale nie tylko można jeszcze widzieć szachownicę pól i co się z tym wiąże dużą różnorodność biologiczną. I być może z tego względu polska żywność cieszyła się rosnąca popularnością, więc eksport wręcz rozkwitał. Jeszcze przed trzema laty sprzedaż artykułów żywnościowych rosła w tempie ponad 20% rocznie osiągając w 2006 r. wartość 8,5 mld euro.
Komuś to jednak bardzo przeszkadzało. Zdaniem prof. Stanisława Wiąckowskiego sukces polskiego rolnictwa był i jest nie na rękę wielkim koncernom biotechnologicznym, które za wszelka cenę chcą opanować i zapanować nie tylko nad polskim ale i światowym rolnictwem.
Na czym polega chytry plan? Ano na dostarczaniu opatentowanych technologii, materiału siewnego GMO, które ma niby gwarantować większą wydajność, a tak na prawdę jest tylko zmniejszeniem godzin pracy na polu okupione wielkimi wydatkami na mechanizację i chemizację rolnictwa. Wydajność z hektara czy też sama wydajność energetyczna jest tymczasem znacznie większa w gospodarstwach rodzinnych a przy tym płody takie jak zboża i warzywa są zdrowe i smaczne.
Przedstawiciele wielkich koncernów, zdaniem profesora Wiąckowskiego, namawiają do kupowania drogich nasion i brania kredytów, obiecując złote góry i ekspansji tej towarzyszy jeszcze jeden ważny, ale ukryty cel - zmniejszenie liczby ludzi na świecie. Do osiągnięcia tego celu służą takie wynalazki jak antykoncepcyjne nasiona roślin GMO, masowo stosowany preparat Roundup, czy soja wciskana producentom żywności na całym świecie. Trzeba przy tym wiedzieć, że soja oprócz swych wielu zalet zawiera genistynę, która ma negatywny wpływ na ruchliwość plemników.
.png)
Zaloguj przez Facebook
