Setki tysięcy ludzi po II wojnie światowej musiało opuścić swe domu na Kresach Wschodnich i przenieść się na zachód kraju. Tam zajmowali domy pozostawione przez Niemców. Dziś mogą niepokoić się pojawiającymi się w Niemczech żądaniami zwrotu majątków.
Wojna sprawiła, że miliony ludzi musiały zmienić miejsce zamieszkania, m.in. Polacy, Niemcy, Żydzi, a także Ukraińcy, wysiedleni w czasie akcji "Wisła". Miejscowość Biały Bór w Zachodniopomorskiem to swoista enklawa ukraińska w Polsce, blisko 2,5 tys. mieszkańców, w centrum dwumetrowa rzeźba kozaka, szkoła im. Tarasa Szewczenki i cerkiew. Mieszkańcy to przesiedleńcy z akcji "Wisła" i ich potomkowie.
Ukraińcy przybyli do Białego Boru w 1947 roku i zajęli nieswoje domy. Dziś mają notarialne akty własności lub prawa wieczystej dzierżawy. Mówią, że nie boją się ostatnich niemieckich pomysłów:
Jak się okazuje, również wejście Polski do Unii Europejskiej nie zmieni sytuacji prawnej mieszkańców np. Białego Boru, czy Kresowian żyjących na Śląsku. W sprawie prawa własności, najważniejsze jest bowiem ustawodawstwo narodowe. Ani unijne dyrektywy, ani nowa europejska konstytucja nie regulują tej kwestii.
Rzecznik komisarza ds. poszerzenia UE uspakaja więc, że po wejściu Polski do UE, Niemcy nie będą mogli powoływać się na żadne unijne przepisy, by domagać się zwrotu mienia utraconego po II wojnie światowej. Także niemieckie sądy nie będą mogły wydawać wyroków ws. utraconych przez Niemców posiadłości. Polskie prawo jest tu bowiem nadrzędne wobec europejskiego, jak i niemieckiego.