„Jabłka każdego dnia” – pod takim hasłem już trzeci rok prowadzona jest kampania promująca europejskie owoce na rynkach: rosyjskim i ukraińskim. Tej tematyce poświęcono konferencję, która odbyła się 13 sierpnia br. w Warszawie – z udziałem przedstawicieli branżowych i dziennikarzy Polski i Rosji. Nie obyło się oczywiście bez dyskusji na temat aktualnych problemów.
Oblicza kampanii
- Mamy nadzieję, że sytuacja kryzysowa minie i Rosja nadal będzie liczącym się odbiorcą naszych owoców, tym bardziej, że dzięki prowadzonej kampanii zdołaliśmy przekonać
i przyzwyczaić znaczną grupę rosyjskich konsumentów do smaku i walorów zdrowotnych polskich jabłek. Oczywiście szukamy obecnie alternatywnych rynków zbytu i odnosimy
w tym względzie coraz większe sukcesy, ale nie chcielibyśmy pozbawiać rosyjskiego rynku znakomitych polskich produktów i w przyszłości chętnie będziemy im je dostarczać – stwierdził w trakcie konferencji Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Kampania „Jabłka każdego dnia” zakłada zwiększenie wiedzy konsumentów na temat zalet jabłek, korzyści wynikających z regularnej ich konsumpcji oraz promowanie wysokiej jakości i niepowtarzalnych walorów smakowych jabłek pochodzących z tradycyjnych europejskich sadów. Akcja obejmuje różnorodne działania PR – relacje w mediach, współpracę
z blogerami, prowadzenie serwisu internetowego w językach: rosyjskim i ukraińskim, bezpośrednie akcje promocyjne w punktach sprzedaży, klubach fitness i kantynach, a także wyjazdy studyjne do Polski dla rosyjskich i ukraińskich dostawców, sprzedawców
i dziennikarzy. Zorganizowano również Święto Jabłka i konkurs kulinarny… Łącznie odbyło się 126 akcji promocyjnych i degustacji. Żeby pokazać wymierny efekt tych działań, warto przypomnieć, że w 2013 r. import europejskich jabłek do Rosji był o ponad 30 proc. wyższy niż rok wcześniej. W tym roku staliśmy się również światowym liderem eksportu jabłek. Jednak dzisiejsza sytuacja wykazała, że równie ważny był wizerunek, jaki nasze owoce zyskały – i to nie tylko na rosyjskim. Promując owoce nie można też zapominać o roli grup producenckich, bo to w znacznym stopniu dzięki nim dysponujemy dzisiaj produktami
i systemami ich dystrybucji umożliwiającymi funkcjonowanie na każdym rynku.
- Nie zapominamy także o naszych krajowych konsumentach – dodał prezes. – Doceniamy akcje promujące spożywanie jabłek, dzięki którym faktycznie spożycie owoców w kraju wzrosło.
Wypełnimy każdą lukę
Analizując możliwości eksportowe, prezes Maliszewski podkreślił, że nie tylko rynek rosyjski znajduje się dzisiaj w kręgu naszych zainteresowań. Pozytywne deklaracje docierają
z Białorusi i Kazachstanu – oba te kraje utrzymują w mocy dotychczasowe uzgodnienia
i honorują nasze świadectwa fitosanitarne. W najbliższym czasie poważne akcje promocyjne planowane są w Chinach i Emiratach Arabskich. Duża grupa przedstawicieli grup producenckich i handlowców będzie też uczestniczyła w targach w Bombaju - bo Indie to potencjalny partner handlowy, podobnie jak Wietnam, kraje Zatoki Perskiej i Afryki Północnej.
Odpowiadając na pytania dotyczące przełożenia się polityki na wymianę handlową z Rosją przyznał, że w tej chwili tej wymiany praktycznie nie ma, bo nasze jabłka nie mogą przekroczyć granicy. Nie zakwestionował też twierdzenia rosyjskiej administracji, że ma możliwości ściągnięcia towarów spoza Polski i Unii, ale zauważył, że:
- jeżeli przykładowo Turcja czy Iran sprzedadzą do Rosji znaczną część swoich produktów, to nie wyślą ich na inne rynki, na których sprzedawali do tej pory. I w to miejsce na pewno wejdzie polska produkcja.
Biodegradacja ostatecznością
Uczestników konferencji równie mocno interesowała najbliższa przyszłość – dotycząca nie tylko jabłek , ale też możliwości zagospodarowania warzyw i owoców, które zaczynają psuć się na polach.
- Biodegradację uważamy za ostateczność – podkreślił w tym miejscu Mirosław Maliszewski. - Najpierw trzeba wykorzystać wszelkie możliwe mechanizmy – przekazywanie do banków żywności, bezpłatne rozdawanie w szkołach, domach opieki i innych tego typu placówkach. Oczekujemy również wsparcia eksportu ze strony Komisji Europejskiej – np. w formie dopłat, które pokryłyby część kosztów transportu na odległe rynki. Przede wszystkim jednak wnioskujemy o jak najszybsze wycofywanie produktów z rynku. Jeżeli polskie warzywa
i owoce nie zostaną odebrane przez rynek rosyjski, trafią w znacznym stopniu na rynek unijny i mogą go drastycznie rozchwiać. Wówczas może się okazać, że konieczne będzie podjęcie interwencji przy użyciu znacznie większych środków, niż te, które są w stanie umożliwić opanowanie dzisiejszej sytuacji. Przed bankructwem będziemy bowiem bronili się wszelkimi możliwymi sposobami – także dumpingiem.
Nie palmy mostów…
- Nikt nie zmieni – mam nadzieję – układu geograficznego, jaki jest dzisiaj. Polacy i Rosjanie będą tu gdzie są, będą ze sobą graniczyli, będziemy rozwijali dobre relacje między naszymi krajami, społeczeństwami, firmami… Dziękując rosyjskim biznesmenom i dziennikarzom, którzy pomimo skomplikowanej sytuacji politycznej, zdecydowali się na udział
w konferencji, chciałbym, aby wszelkim działaniom związanym z promocją tych owoców towarzyszyło hasło „jabłka dobrze rokują”. Oby te jabłka, które dzisiaj są problemem
w kontaktach między naszymi krajami, w przyszłości stały się jabłkami budującymi zgodę. Nie zasypujmy dobrych relacji, jakie między nami były… - podsumował prezes Maliszewski.
9232527
1