Unia Europejska stawia na małe firmy przetwórcze, my - na giganty. Polska, przez nadgorliwą interpretację wspólnotowych przepisów, sama przyczynia się do upadku wielu rodzinnych zakładów i nadal blokuje produkcję żywności tradycyjnej. To najważniejsze błędy, jakie wytyka nam Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny.
W krajach Europy Zachodniej małe rodzinne przetwórnie owoców warzyw, wytwórnie serów, wina, piekarnie czy masarnie oparte na własnym surowcu można spotkać w każdej wsi. Regiony się nimi chwalą, a rolnicy nie martwią się o zbyt.
- My ciągle jesteśmy na etapie kombinatów. A przecież nie tam powstają miejsca pracy. One powstają tylko w małych zakładach. W Polsce produktów regionalnych jest niewiele. Niektórzy wytwarzają je na czarno. Bo nie mają siły, żeby starać się o stosy pozwoleń i certyfikatów. – mówi Jerzy Bartnik prezes Związku Rzemiosła Polskiego .
Unia wytyka Polsce, że sama sobie utrudnia rozwój. - Jeden z urzędników powiedział, że gdyby UE wprowadziła takie przepisy jak w polskich ubojniach, to milion ludzi straciłoby pracę – mówi Grzegorz Russak z Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego.
Ministerstwo Rolnictwa zgadza się z tymi zarzutami. Tłumaczy, że nadgorliwość urzędników często wynika z ich obaw przed kontrolą unijną. I obiecuje to zmienić.
W latach 2007-2013 dla rodzinnych i średnich firm przetwórczych będą fundusze unijne.