Podatki są skomplikowane i nieefektywne, a do budżetu wpływa ich coraz mniej - mówili ekonomiści, którzy uczestniczyli w debacie zorganizowanej przez PiS. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że opowie się za radykalnymi pomysłami podatkowymi, jeśli zapewnią odpowiednie dochody budżetu.
Sprawę systemu podatkowego podczas poniedziałkowej debaty nt. programu gospodarczego PiS poruszył m.in. prof. Witold Modzelewski. Jak mówił, z roku na rok do budżetu państwa i budżetów samorządów wpływa coraz mniej środków z tytułu podatków dochodowych. Skrytykował obecne uregulowania prawne, które - jego zdaniem - służą unikaniu opodatkowania przez sektor prywatny. Zdaniem Modzelewskiego wyjściem z tej sytuacji jest porozumienie polityków, którzy sprzeciwią się lobbystom i doprowadzą do uchwalenia nowej ustawy o podatkach dochodowych.
Ekspert uważa, że zła sytuacja dotyczy również systemu podatkowego VAT. Jako przykład podał mechanizm nielegalnego obrotu stalą, który polega na wykorzystywaniu zerowej stawki VAT w dostawach stali w ramach UE. W Polsce tworzone są firmy, które zajmują się sprowadzaniem stali z zagranicznych hut. Oszuści deklarują jej eksport, co jest wystarczającym powodem niepłacenia podatku VAT. Tymczasem deklarowana na eksport stal nie opuszcza granic, natomiast za pomocą podstawionych firm jest sprzedawana na krajowym rynku - mówił. Cena takiej stali jest wyjątkowo korzystna ze względu na fakt, że firmy nie płacą fiskusowi należnego podatku VAT. Zdaniem Modzelewskiego, system jest nieszczelny i w ten sposób miliardy złotych nie są objęte podatkiem VAT, mimo że powinny.
System podatków dochodowych w Polsce skrytykowała też wiceprezes PiS Beata Szydło. Wskazała, że potwierdza to analiza wpływów do budżetu. Jak mówiła, podwyżka podatku VAT nie poprawiła sytuacji finansów publicznych, a jedynie ograniczyła konsumpcję, co z kolei oznacza kłopoty dla przedsiębiorców. Dodała, że zasadniczą kwestią jest proponowane przez PiS ukierunkowanie systemu na promocję działań proinwestycyjnych.
Za podjęciem prac nad zupełnie nowymi ustawami podatkowymi podczas debaty opowiedział się ekonomista Marek Zuber. W obecnych - jego zdaniem - trudno połapać się nawet ekspertom. Skrytykował jednak propozycje PiS wprowadzenia podatku bankowego i podatku od sieci handlowych. Jego zdaniem takie podatki zostaną w całości lub prawie w całości przerzucone na klientów.
Prezydent Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski wytknął propozycjom PiS niezrozumiałość. Jego zdaniem przedsiębiorcy zagłosują na tego, kto zaproponuje im prosty system podatkowy. Wskazał, że zdecydowana większość polskich przedsiębiorców nie prowadzi działalności gospodarczej po to, żeby zrobić przekręt na VAT, tylko żeby zarobić na życie, a skomplikowany system podatkowy taką działalność im uniemożliwia.
Jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że jest niemożliwe, aby wszystkie przepisy podatkowe, zwłaszcza przejściowe, były proste. Powiedział też, że zna radykalne pomysły podatkowe i jest skłonny się za którymś z nich opowiedzieć, jeśli ktokolwiek go przekona, że zastosowanie któregokolwiek z nich zmieni sytuację, m.in. zapewni odpowiednie dochody budżetowi państwa. Dodał jednak, że jak dotąd nie zdołano go do tego przekonać.
Bardziej optymistyczny wobec propozycji podatkowych PiS był prof. dr hab. Andrzej Kaźmierczak z Rady Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem, jeśli te rozwiązania miałyby zmniejszyć deficyt budżetowy, to należy te podatki wprowadzić. Wskazywał też, że w Polsce występuje zjawisko unikania płacenia podatków i nowe rozwiązania są próbą wyjścia z tej sytuacji.
Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski wezwał podczas debaty do radykalnego obniżenia opodatkowania pracy. Bez tego - przekonywał - nie będzie przełomu w polskiej gospodarce i w systemie podatkowym. Ocenił, że system podatkowy jest w Polsce nieefektywny, m.in. dlatego, że jest niezwykle szczegółowy.
Według ekonomisty Jacka Wróbla podatkiem podstawowym powinien być podatek transakcyjny, tzn. od zrealizowanej, domkniętej transakcji. Jak mówił, byłby to podatek rzędu 2-5 proc. od każdego przepływu środków pieniężnych. Wprowadziłby też rozwiązanie, które nazwał podatkiem dochodowym na poziomie 50 proc., "jako podatek między wielkością przypływu środków pieniężnych, a środkami wydatkowanymi, pod każdym względem, czy to w postaci kosztów, czy to w postaci inwestycyjnej". W jego ocenie "uszczelni to system" i spowoduje, że będzie on bardzo prosty.
Z kolei ekonomista Ryszard Bugaj wskazał, że polski system podatkowy bezprecedensowo nisko obciąża wysokie dochody i nie ma drugiego kraju w Europie Zachodniej, który opodatkowywał je tak nisko. Jego zdaniem należałoby to zmienić.
O to, aby przy wszelkich propozycjach reformowania podatków brać pod uwagę kwestię finansów samorządów, zaapelował doradca prezesa NBP Marka Belki Jerzy Kropiwnicki. Ekonomista zwrócił uwagę, że bardzo chętnie dokonuje się reform w podatku dochodowym, nie patrząc, w jaki sposób wpłynie to na politykę samorządów. Zasugerował, że być może należałoby dokonać bardziej generalnego kroku i dochody samorządów uzależnić od kwoty podatków, a nie od konkretnego podatku.
5597583
1