Zagraniczna sprzedaż polskich firm wyniosła przez dziewięć miesięcy tego roku 33,7 mld euro, a sprowadzone przez nie w tym czasie towary były warte o 9,7 mld euro więcej. Deficyt był znacznie mniejszy niż rok wcześniej, gdy sięgał 11,2 mld euro.
Poprawa bilansu handlowego to efekt szybszego wzrostu eksportu - o 6 proc. - aniżeli importu, który od stycznia do września tego roku zwiększył się tylko o 1 proc. (Licząc w dolarach, przyrost eksportu wyniósł 27,1 proc., a importu - 21 proc.).
Można założyć, że większa sprzedaż za granicę to w jakimś stopniu efekt tegorocznego osłabienia złotego, które powoduje, że nasze towary stają się relatywnie tańsze. Do Unii Europejskiej trafiło przez dziewięć miesięcy 68 proc. polskiego wywozu, a sprowadzane stamtąd towary stanowiły 61 proc. naszego importu.
W tym roku najszybciej rośnie eksport do Szwecji, Francji, Holandii, Włoch, Belgii i Czech. Zakupy zwiększyliśmy natomiast głównie w Chinach, Czechach, Francji, Rosji, we Włoszech i Niemczech.
Niemcy nadal były naszym największym partnerem handlowym, choć w porównaniu ze stanem z września 2002 roku ich udział (i w eksporcie, i w imporcie) minimalnie zmalał.
W obrotach z tym krajem mamy zresztą nadwyżkę (322 mln USD), choć rok wcześniej odnotowaliśmy 109 mln USD deficytu. Ale to wyjątek, bo w handlu z całą UE deficyt wyniósł przez dziewięć miesięcy 3,4 mld euro.