Polska nie będzie blokować wzmocnionej współpracy krajów UE na rzecz wdrożenia podatku od transakcji finansowych (FTT), Będziemy się przyglądać temu eksperymentowi z życzliwością - powiedział we wtorek w Luksemburgu minister finansów Jacek Rostowski.
11 państw UE wyraziło chęć wdrożenia podatku od transakcji finansowych FTT - poinformował we wtorek w Luksemburgu unijny komisarz ds. podatków Algirdas Szemeta. Wśród nich nie ma Polski. Do zawiązania wzmocnionej współpracy w tej sprawie trzeba min. 9 krajów.
Szemeta poinformował, że podczas spotkania ministrów finansów w Luksemburgu do podatku przekonały się cztery kolejne kraje, gotowe iść do przodu w ramach tzw. wzmocnionej współpracy. Zastrzegł, że Komisja Europejska musi od wszystkich zainteresowanych krajów otrzymać oficjalne deklaracje o przystąpieniu do wzmocnionej współpracy ws. FTT.
- Mam już siedem listów od Niemiec, Francji, Belgii, Austrii, Portugalii, Słowenii i Grecji. Wkrótce złożą je Włochy, Hiszpania, Estonia, Słowacja - wymienił komisarz na konferencji po spotkaniu. Wszystkie chętne kraje należą do strefy euro.
Po otrzymaniu listów KE ponownie wyjdzie z propozycją podatku (możliwe, że już w listopadzie) i podda ją pod głosowanie Rady UE (rządy krajów członkowskich) i Parlamentu Europejskiego. Pytany o to, gdzie trafią dochody z nowego podatku, Szemeta odparł, że najpierw trzeba uzgodnić jego wprowadzenie.
We wrześniu 2011 r. KE w nadziei na wprowadzenie podatku w całej UE proponowała, by dwie trzecie dochodów z podatku trafiło do budżetu UE zmniejszając składki państw; jedna trzecia trafiałaby do budżetów krajowych. Szemeta zastrzegł, że aby podatek zasilił budżet UE, musi być przyjęta oddzielna propozycja KE w ramach budżetu UE na lata 2014-20.
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział polskim dziennikarzom pod spotkaniu, że Polska zgadza się na współpracę innych krajów w zakresie FTT. - Nie będziemy blokowali. Część krajów strefy euro uważa, że to będzie dobry sposób na wzmocnienie strefy euro. My uważamy, że wszystko, co wzmacnia strefę euro i nam nie szkodzi - idzie w dobrym kierunku - powiedział.
- Skoro ten podatek u nich nam nie będzie szkodził, przyglądamy się (temu) z życzliwą neutralnością - dodał. Jak przyznał, wdrożenie podatku w 11 chętnych dziś krajach, będzie "ciekawym eksperymentem". - Zobaczymy, czy ci, którzy twierdzą, że transakcje finansowe nie przesuną się do innych ośrodków finansowych, mają rację czy nie. Można powiedzieć, że grupa inicjatywna zdecydowała na własnym ciele dokonać pewnego eksperymentu - ocenił Rostowski.
Do nawiązania wzmocnionej współpracy w sprawie FTT potrzeba dziewięciu chętnych państw oraz zgody większości pozostałych.
KE zaproponowała wprowadzenie podatku od transakcji finansowych (FTT - ang. financial transaction tax) w całej UE od 2014 roku. Ale w czerwcu w unijnej radzie Ecofin (ministrowie finansów) okazało się, że nie ma na to szans, bo kategorycznie sprzeciwiła się Wielka Brytania e obawie, że FTT najbardziej dotknie londyńskie City. Nie wyraziła zgody także Szwecja, tymczasem wymagana była jednomyślność.
Dlatego Francja, Niemcy i Austria naciskały w czerwcu na rozpoczęcie pracy nad wprowadzeniem FTT w ramach tzw. wzmocnionej współpracy grupy państw.
KE zaproponuje te same rozwiązania dla wzmocnionej współpracy co w propozycji dla 27 państw UE z września ub.r. Czyli FTT miałby być nakładany na wszystkie transakcje instrumentami finansowymi przeprowadzane między instytucjami finansowymi, jeżeli co najmniej jedna ze stron transakcji znajduje się w UE. FTT ma być niski - obrót akcjami i obligacjami byłby opodatkowany według stawki 0,1 proc., a obrót instrumentami pochodnymi według stawki 0,01 proc.
Wyjściowy pomysł KE polegał też na tym, że dwie trzecie zysków z podatku trafiałoby do budżetu UE na lata 2014-2020 jako tzw. nowe źródło dochodu, a nie tylko do budżetów narodowych. Ale dotychczas większość ministrów państw popierających FTT mówiło, że chcą, by wszystkie dochody z FTT trafiały do budżetów narodowych. Takie stanowisko zajmowały m.in. Niemcy.
5612767
1