Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Polska wpadnie w recesję z powodu kryzysu w Niemczech

18 sierpnia 2011
Boleśnie odczujemy spowolnienie wzrostu gospodarczego w strefie euro, przede wszystkim w Niemczech. Spadek koniunktury u naszego głównego partnera gospodarczego uderzy w eksporterów, a potem w całą gospodarkę

Gospodarki strefy euro zwalniają. W drugim kwartale PKB wzrósł tam o 1,7 proc., licząc rok do roku, i o 0,2 proc. kwartał do kwartału, jak wynika z ogłoszonych wczoraj danych Eurostatu. Zdaniem ekonomistów w drugim kwartale roczny wzrost PKB wyniesie 1,8 proc., a kwartał do kwartału 0,3 proc. Szczególnie niepokojąca dla Polski jest zadyszka Niemiec. PKB tego kraju wzrósł w drugim kwartale 2011 roku o 2,8 proc., licząc rok do roku. Marnie w porównaniu z pierwszym kwartałem – 5,0 proc. na plus.
Najbardziej niepokojący jest wzrost PKB w stosunku do pierwszego kwartału – 0,1 proc., oznacza on bowiem, że w ciągu ostatnich miesięcy gospodarka Niemiec przestała się rozwijać. Jeśli sytuacja się nie poprawi, wejdzie ona w okres stagnacji – mówi Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. A to odbije się na sytuacji naszych przedsiębiorców. Na niemiecki rynek trafia 26 proc. polskiego eksportu. – Z powodu kryzysu w Niemczech nastąpiło przesunięcie klientów z tzw. średniej półki jakościowo-cenowej do niskiej, a tych z wyższej i luksusowej do średniej. To z kolei powoduje nacisk niemieckich kontrahentów na obniżenie cen. Tylko dzięki słabemu złotemu eksporterom udaje się wciąż realizować dodatnie marże – mówi Tomasz Walczak, menedżer ds. eksportu w Export Manager Meble Vox. Przyznaje jednak, że na razie nie widzi jeszcze spadku popytu na swoje wyroby. Potwierdza to Weco, inny producent mebli, a także np. fabryka Opla w Polsce. Zdaniem ekspertów wolniejszy wzrost w strefie euro przełoży się na Polskę z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Odczujemy je w przyszłym roku.
Pierwsi odczują je eksporterzy, ale wahania na rynkach finansowych i informacje o słabszym wzroście wywołają reakcję już na rodzimym rynku: konsumenci mniej kupują, a firmy ostrożnie podchodzą do inwestycji. Z danych NBP wynika co prawda, że obecnie chce inwestować 66 proc. badanych przedsiębiorstw, ale część inwestycji jest zbyt mała w stosunku do potrzeb firmy – przyznaje tak 28 proc. respondentów.
– Duże znaczenie ma tu efekt psychologiczny. Ciągle słychać o drogim franku, wysokiej inflacji, bezrobociu, problemach w strefie euro. Firmy i zwykli ludzie siłą rzeczy wolą akumulować, czyli oszczędzać, zamiast inwestować, czyli wydawać – tłumaczy Ignacy Morawski. To oznacza, że wzrost naszego PKB będzie niższy od zakładanego. Prognozy, nawet na ten rok, są weryfikowane w dół. Choć nie ma mowy o recesji, a jedynie wolniejszym tempie rozwoju, obecnie górny pułap oczekiwań to według danych Eurostatu 4 proc. wzrostu PKB w 2011 r. Jeszcze niedawno było to 4,2 proc. czy nawet 4,5 proc. W przyszłym roku wzrost ma być jeszcze wolniejszy – w okolicach 3 proc.
Oznacza to, że w najbliższym czasie nie możemy mieć nadziei na spadek bezrobocia. Polska gospodarka generuje nowe miejsca pracy, gdy wzrost gospodarczy sięga 4,5 – 5 proc. Osiągnięcie takiego poziomu nie będzie możliwe, jeśli koniunktura w strefie euro się nie poprawi.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę