Sprowadzamy masę śmieci z innych krajów. Głównie dlatego, że w Polsce za mało odpadów segregujemy i zakłady często nie mają co przetwarzać. O śmieciach w Polsce po prostu za mało mówimy.
Według Krajowej Izby Gospodarczej miesięcznie do Polski sprowadza się legalnymi i nielegalnymi kanałami 50-100 tys. ton odpadów komunalnych. W tym czasie nasze rodzime śmieci zalegają na wysypiskach.
Przypływ setek tysięcy ton odpadów z krajów "starej unii" potwierdza Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ). - Otrzymujemy bardzo dużo wniosków od polskich zakładów przetwarzania odpadów o sprowadzanie śmieci z Zachodu. W Polsce brakuje bowiem śmieci do przetwarzania, a bez śmieci z zagranicy część zakładów po prostu by padła - mówi Włodzimierz Garczyński, naczelnik wydziału transgranicznego przemieszczania odpadów GIOŚ.
Według Krzysztofa Kawczyńskiego z Krajowej Izby Gospodarczej napływ śmieci do Polski mocno utrudnia realizację poziomu odzysku i recyklingu, które Polska zobowiązała się wypełniać. W tym roku poziom odzysku zużytych opakowań ma wynieść 43 proc., w 2007 r. już 50 proc., a w 2014 roku - 60 proc. - W perspektywie dwóch-trzech lat mogą nam zagrozić sankcje unijne, może bowiem zabraknąć śmieci do przetwarzania - mówi Kawczyński.
Musimy zacząć śmieci segregować albo więcej ich spalać, np. w cementowniach - apelują eksperci. Aby spełnić unijne wymogi, musielibyśmy odzyskać dodatkowo około 700-800 tys. ton odpadów opakowaniowych rocznie. Dziś odzyskujemy najwyżej 1 mln ton (ale większość nie pochodzi z segregacji, tylko np. od sklepów wielkopowierzchniowch).
Część z tej luki można by wypełnić poprzez produkcję i spalanie paliw alternatywnych ze śmieci (używanych do palenia w cementowniach). Problem w tym, że obecnie w Polsce produkuje się tylko około 180 tys. ton tych paliw. Rozwój polskiego rynku paliw ze śmieci jest utrudniony, gdyż paliwa z Zachodu, np. z Niemiec, są dotowane, a co za tym idzie, dużo tańsze niż polskie.
W 2012 r. przepływ śmieci przez granice zostanie całkowicie uwolniony. To oznacza, że aby wwieźć śmieci do Polski, nie będą potrzebne zezwolenia. Dziś są niezbędne, ale GIOŚ może sprzeciwić się tylko w niektórych przypadkach, np. jeśli ktoś chce wwieźć do Polski śmieci przeznaczone do składowania, a nie do przetworzenia. Z drugiej strony do Polski bardzo dużo śmieci (nawet 200-300 tys. ton rocznie) przypływa nielegalnie.
W Niemczech czy Austrii składowanie odpadów kosztuje nawet 100-200 euro za tonę, a w Polsce - ledwie kilkadziesiąt złotych. W samym województwie zachodniopomorskim w ub.r. cofnięto na granicę ok. 600 transportów. Ale przedsiębiorcy, którzy nielegalnie sprowadzają śmieci, mogą czuć się bezkarnie. - Na 50 spraw znam jedną, która nie została umorzona przez prokuraturę - mówi Garczyński.
Co zrobić, żeby ograniczyć napływ śmieci z Zachodu i zwiększyć przetwarzanie polskich śmieci? Według KIG trzeba bardziej zachęcać do segregacji i drastycznie podnieść koszty składowania.