Około 75 proc. państwowej ziemi rolniczej jest dzierżawione. Państwo chciałoby to zmienić, sprzedając te grunty, ale wielu dzierżawców nie chce ich nabywać.
Grażyna Kapelko, rzecznik prasowy ANR, poinformowała, że na koniec ub.r. Agencja posiadała 2,1 mln ha gruntów na terenie całego kraju, z czego niespełna 1,6 mln ha znajdowało się w dzierżawie. Najwięcej takich gruntów jest w województwach: zachodniopomorskim, wielkopolskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim, a najmniej w świętokrzyskim i małopolskim.
Takie terytorialne zróżnicowanie jest zrozumiałe, wszak na północy i zachodzie było najwięcej PGR-ów. Dlatego w najmniejszym województwie - opolskim, w dzierżawie jest ponad trzy razy więcej ziemi niż w największym - mazowieckim.
Ale ANR nie będzie już przedłużać umów dzierżawy (chyba, że dzierżawca uczestniczy w programie unijnym), a ziemia ma być sprzedawana, i to w znacznie większej skali niż w latach poprzednich. Przypomnijmy, że w tym roku ANR planuje sprzedać 140 tys. ha (w 2010 r. było to 96,5 tys. ha). Dzięki temu także spory zastrzyk gotówki dostanie budżet państwa - w tym roku wpływy ze sprzedaży nieruchomości rolnych mają wynieść około 2 mld zł (1 ha był w 2010 r. sprzedawany za około 15 tys. zł).
Agencja będzie sprzedawać ziemię dotychczasowym dzierżawcom (mają pierwszeństwo nabycia użytkowanej ziemi) oraz na przetargach ograniczonych dla rolników indywidualnych powiększających gospodarstwa rodzinne (trafi do nich np. część ziemi przejętych od największych dzierżawców). Niektóre grunty na zasadzie pierwszeństwa będą sprzedawane osobom mającym roszczenia reprywatyzacyjne lub ich spadkobiercom. Rolnicy, którzy chcieliby powiększyć swoje gospodarstwa (mają być preferowani), popierają te plany. Wskazują, że są sytuacje, gdy dzierżawcy nie uprawiają części ziemi. - Znam przypadki, gdy grunty są tylko formalnie użytkowane. Ktoś je wydzierżawił, ale ich nie uprawia. Żeby jednak nie stracić dopłat bezpośrednich, dzierżawca raz do roku orze pole lub kosi łąki. I nie ma nawet własnych maszyn, tylko prace polowe wykonuje dla niego wyspecjalizowana firma. Ta ziemia więc nie rodzi, ale przynosi dzierżawcy spory dochód. A obok są rolnicy, którzy z chęcią by te grunty zagospodarowali i zasiali na nich zboże - mówi nam jeden z rolników z Dolnego Śląska. - Mam nadzieję, że z takimi dzierżawcami w pierwszej kolejności Agencja nie będzie przedłużać umów lub będzie im odbierać przynajmniej część ziemi - dodaje.
Obecnie umowy dzierżawy ma prawie 91 tys. osób (rok temu było ich ponad 100 tys.). Najwięcej umów dotyczy nieruchomości do 10 ha (74,5 tys.). W przypadku nieruchomości od 10 do 100 ha zawarto 13 400 umów; w przedziale od 100 do 300 ha jest ich 1533; od 300 do 500 ha - 690 umów; od 500 do 1000 ha - 336 umów; powyżej 1000 ha - 144 umowy. Jednocześnie obszar ziemi uprawiany przez największych dzierżawców jest też największy. Ci, którzy gospodarują na działkach powyżej 300 ha, mają we władaniu prawie 800 tys. hektarów, czyli tylko 1170 dzierżawców przejęło połowę dzierżawionej od państwa ziemi.
Grażyna Kapelko informuje, że wzrasta także czynsz dzierżawny. W 2010 r. średnio było to 7,7 kwintala pszenicy za 1 ha (dla nowo zawieranych umów), a w 2009 r. - 5,8 kwintala. W 2007 r. i 2008 r. czynsz zbliżył się do 7 kwintali. A średni czynsz dzierżawny dla umów zawartych wcześniej wynosi niespełna 3 kwintale (teraz tona pszenicy kosztuje ponad 900 zł).