Jest branża, w której światowe ceny zależą od Polaków. To czarna porzeczka, eksportowana w przetworzonej formie zagęszczonego soku lub mrożonych owoców - informuje "Puls Biznesu".
Nie ma problemu ze zbytem polskich owoców, ale jest ze statystyką - producenci, przetwórcy i GUS nie mogą się porozumieć ws. skali zbiorów.
- Rodzi to wiele problemów z ceną - podkreśla Marian Gąsior z Krajowego Stowarzyszenia Producentów Czarnej Porzeczki (SPCP). Jak wylicza, jeśli SPCP szacuje zbory na 90 tys. ton w 2012 r., a GUS na 130 tys. ton, to różnica sięga 40 proc.
W rezultacie firmy są przekonane, że na rynku będzie więcej porzeczki niż ostatecznie się pojawia, co wpływa na niskie ceny skupu. Dlatego SPCP usiłuje wywalczyć z przetwórcami ceny stałe bądź minimalne.
Również Międzynarodowe Stowarzyszenie Porzeczki Czarnej (MSPC) dostrzega ten problem. Goszczący jesienią w Polsce szef MSPC Svend Jensen mówił, że polscy plantatorzy w dużej mierze kształtują cenę surowców dla wszystkich producentów. Jak wskazywał, wahania cen będące wynikiem całkiem różnych danych nt. zbiorów wpływają na globalną wartość plonów i opłacalność tego biznesu.