Sukcesem polskich deputowanych zakończyło się posiedzenie unijnej Komisji ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi (AGRI), na którym odrzucono zaproponowaną przez Brytyjczyków "poszerzoną definicję wódki" - poinformował PAP w środę poseł Bogusław Sonik (EPL-ED), reprezentujący w PE Małopolskę i woj. świętokrzyskie.
"Przyjęcie nowej definicji wódki groziło osłabieniem na rynku europejskim pozycji polskich rolników i przedsiębiorstw produkujących napoje alkoholowe. Dzięki zdecydowanemu sprzeciwowi polskich deputowanych, stosunkiem głosów 23:12 propozycja ta została odrzucona" - powiedział europoseł PO.
Kwestia nazewnictwa w unijnym przemyśle alkoholowym od dawna wzbudzała wiele emocji, a także poważnych spięć pomiędzy poszczególnymi członkami tej debaty. Stanowisko Polski pozostało jednak niewzruszone; wódka powinna być produkowana jedynie ze zboża, ziemniaków i melasy buraczanej.
"Ten ostatni składnik znajdzie się w unijnej definicji wódki, dzięki kompromisowi wypracowanemu podczas wtorkowych obrad" - zaznaczył Sonik.
Obecnie prawo unijne określa, że wódka jest to produkt wytwarzany z surowców rolniczych. Nie precyzuje jednak z jakich.
Według Światowej Organizacji Handlu i European Vodka Alliance, Polska, Szwecja, Finlandia nie mają monopolu na definiowanie wódki. Słowa te - w opinii Sonika - w dosadny sposób podważają tradycje produkowania tego trunku w Europie Wschodniej i Północnej.
Polska, Finlandia, Szwecja i kraje bałtyckie mają 19 proc. ludności w UE, a produkują 64 proc. wódki na rynku unijnym i eksportują 83 proc. tego trunku. 90 proc. wódki na świecie produkuje się ze zbóż i ziemniaków.
Zdaniem Sonika, oprócz tych danych trzeba brać pod uwagę także kulturę i tradycję wytwarzania wszelakich napojów spirytusowych. Historia produkcji wódki i jej receptura sięga bowiem aż XV wieku, od kiedy to na ziemiach polskich wytwarzano ten trunek z zacieru zbożowego, a później w XVIII w. zaczęto produkcję wódki z ziemniaków.
"Przeciwnicy restrykcyjnego zawężenia definicji wódki chcieli osłabić wpływy krajów nadbałtyckich na europejskim rynku alkoholi, nie bacząc, że wiąże się to ze znacznym obniżeniem jakości tych produktów" - uważa Sonik.
Według niego, w tym sporze nie chodzi tylko i wyłącznie o obecny interes narodowy Polaków, ale także o przyszły byt polskich rolników i producentów alkoholi.