Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli Ministerstwo Skarbu złamało ustawę prywatyzacyjną przy sprzedaży spółce z Karaibów Fabryki Wódek z Łańcuta. W efekcie na tym kontrakcie może stracić nie tylko Skarb Państwa, ale i pracownicy, którzy są właścicielami części firmy. NIK chce, żeby sprawą zajęła się prokuratura.
Kiedy jesienią ubiegłego roku ówczesny zarząd przygotowywał grupowe zwolnienia, w Łańcucie zaczęto głośno mówić o chybionej prywatyzacji Polmosu. Teraz - kiedy poważne wątpliwości co do formy sprzedaży zakładu ma także Najwyższa Izba Kontroli obawy o jego przyszłość wzrosły jeszcze bardziej . Dwa lata temu Ministerstwo Skarbu sprzedało za 14 milionów złotych 85 procent akcji Polmosu Łańcut. Kupiła je spółka Caribbean Distillers Corporation.
Z transakcji ministerstwo wyłączyło jednak tak zwane prawa towarowe trzech wódek. Karaibski inwestor ma jednak możliwość ich pierwokupu po niższej cenie. Ponadto kwotę tą może odliczyć od sumy jaką zobowiązał się zainwestować w łańcucki zakład. Zdaniem NIK-u tu właśnie doszło do złamania ustawy prywatyzacyjnej, bo wymienione marki powinny zostać sprzedane razem z fabryką. Dlatego, zdaniem Izby umowa - przynajmniej częściowo - może okazać się nieważna. Nie udało nam się dzisiaj porozmawiać przed kamerami z przedstawicielem karaibskiego właściciela. Rozmawiać chciał za to burmistrz Łańcuta, który już dwa lata temu sceptycznie wypowiadał się o sprzedaży Polmosu nieznanej karaibskiej spółce. 250-cio osobowa załoga coraz bardziej obawia się o swoją przyszłość. Inwestor w ogóle nie wywiązuje się z pakietu socjalnego, kilka osób z przyczyn zakładu pracy odeszło na świadczenia przedemerytalne, a inwestor nie wypłacił im odpraw. O nieprawidłowościach podczas prywatyzacji łańcuckiej Fabryki Wódek rzeszowska NIK poinformowała już prokuratury: Okręgową w Warszawie i Rejonową w Rzeszowie oraz Ministerstwo Skarbu. Ewentualną decyzję o częściowym lub całkowitym unieważnieniu prywatyzacji może podjąć sąd.