- Na pewno żadnego zwierzęcia nie uśmiercimy z tego powodu, że - według przepisów - mamy dla niego za mało miejsca; czekamy teraz na korektę rozporządzenia - mówi dyr. Józef Skotnicki
- Nie bylibyśmy w stanie spełnić niektórych wymagań, a w części zdążyć z wprowadzeniem zmian w wyznaczonym terminie; niektóre były zresztą absurdalne, gdyż żąda się stworzenia warunków zwierzętom - jeśli chodzi np. o temperaturę - innych niż miałyby nawet na wolności - mówi Józef Skotnicki, dyrektor Fundacji Miejskie Park i Ogród Zoologiczny w Krakowie. Dyrektor jest jednak ostatnio "nieco lepszej myśli", gdyż odbyło się w tej sprawie spotkanie szefów polskich ogrodów zoologicznych z ministrem ochrony środowiska.
Rozporządzenie ministra ochrony środowiska określiło szczegółowo "warunki chowu i hodowli" zwierząt w ogrodzie zoologicznym; zakłada ono, że do maja przyszłego roku wszystkie placówki winny już spełniać podane wymagania. - Wszyscy powołują się na nakazy Unii Europejskiej, a one zawierają ogólne sformułowania, nie narzucające konkretnych rozwiązań; nie ma żadnych norm, które musielibyśmy spełnić, w tym także dotyczących powierzchni wybiegów czy klatek - mówi dyrektor Skotnicki.
Tymczasem do ministerialnego rozporządzenia dołączono załącznik dotyczący określenia warunków dla przetrzymywania i hodowli zwierząt, a także do prowadzenia reprodukcji. Początkowo konsultowano przygotowywane zapisy z ogrodami zoologicznymi, ale ostateczna wersja - jak twierdzą szefowie zoo - daleko odbiegła od ich sugestii. - Tam są nonsensowne zapisy. Np. dla wydry przewidziano, że w tzw. pomieszczeniu wewnętrznym 1 osobnik winien mieć 5 metrów kwadratowych; wydra potrzebuje przecież niewielkiej norki, gdzie się zwija i śpi. Ponadto przewidziano, że w tym pomieszczeniu powinno być minimum 10 stopni. Te zwierzęta żyją przecież pod chmurką, w naszych warunkach, gdzie nie zawsze jest 10 stopni powyżej zera. Taka temperatura może jedynie rozhartować zwierzęta, zakłócić ich rytm biologiczny - mówi przedstawiciel krakowskiego zoo. - W zimie wydry jeśli chcą to chodzą po wybiegu, mogą spać - nie są zamykane na zimę; dla 1 sztuki jest 1 - 1,5 metra kwadratowego - to w zupełności wystarcza. U nas urodziły się 3 młode - co świadczy, że chyba się tu dobrze czują.
Podobnie negatywnie oceniono w ogrodzie wymagania dotyczące wilka europejskiego; w tym przypadku w pomieszczeniu zamkniętym ma być minimum 12 stopni. Dyrektor Skotnicki mówi, że z ogrzewaniem w zimie pomieszczenia może i nie byłoby problemu, ale wilki żyją w naszym klimacie - w zimie pod gołym niebem. - Zrównano je, jeśli chodzi o te warunki, z likaonami, które są zwierzętami afrykańskim; to ktoś zrobił zza biurka - dodaje dyrektor. - Nakazano, by para miała 40 metrów kwadratowych pod dachem, a dla każdego kolejnego osobnika powinno być po 10 metrów. W krakowskim zoo są dwa pomieszczenia po 4 metry; wilki (3) i tak w większości nie korzystają z pomieszczeń, a gdy samica chce się oszczenić kopie nory, a nie szuka pokoju. Nie było przypadku, by wilk był przeziębiony.
Ogród nie jest też w stanie spełnić warunków dotyczących m.in. szympansów (ma 4), które muszą mieć wielokrotnie większą przestrzeń niż obecnie; nadto zakłada się, że powinny mieć swobodny wybieg z fosą.
- Właśnie w sprawie tego rozporządzenia odbyło się spotkanie dyrektorów ogrodów zoologicznych z ministrem ochrony środowiska; wiadomo, że 1 maja 2005 roku nie zdążymy z wprowadzeniem wszystkich nakazanych zmian, a ponadto niektóre z nich powinny zostać wycofane; wydaje się, że minister przyjął ze zrozumieniem nasze wątpliwości dotyczące obowiązującego rozporządzenia. Nasze uwagi zostały wysłuchane i powołano zespoły (m.in. ds. ryb, gadów czy ssaków), które zaproponują zapisy nowego rozporządzenia w tej sprawie - oczywiście nie krzywdzące zwierząt, ale przystające do naszych realiów - mówi Józef Skotnicki. Być może w kwietniu będą już przygotowane zapisy, które mogłyby zmienić obowiązujące rozporządzenie.
- To dla nas bardzo ważna sprawa; bez tych zmian - w przyszłym roku ogród musiałby się pozbyć niektórych zwierząt, wstrzymać część hodowli. Niektóre, starsze zwierzęta z pewnością nie mielibyśmy komu przekazać; jednak na pewno żadnego nie uśmiercimy z tego powodu, że - według przepisów - mamy dla niego za mało miejsca; byłyby u nas aż do swojej naturalnej śmierci. Na razie czekamy więc na korektę rozporządzenia. Niezależnie od tego, co się stanie - ogród nie przestanie istnieć.