Blisko 3,5 tys. gospodarstw w województwie kujawsko-pomorskim odwiedzą kontrolerzy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Sprawdzą, czy dane we wnioskach o dopłaty bezpośrednie zgadzają się z tym, co rośnie na polach. Za zawyżanie powierzchni upraw grożą kary.
Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej, Polska musi sprawdzić w każdym województwie co najmniej 5 procent gospodarstw, których właściciele lub dzierżawcy ubiegają się o dotacje. To, ile ich będzie ostatecznie, zależy od jakości złożonych wniosków - wyjaśnia Stanisław Barłóg , zastępca dyrektora Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Toruniu. Jeżeli podczas kontroli okaże się, że jest sporo błędów, liczba sprawdzanych gospodarstw wzrośnie.
U niektórych dwa razy
W losowo wybranych zagrodach (agencja zadzwoni do wnioskodawcy 48 godzin wcześniej) pojawią się dwaj kontrolerzy: specjalista ds. rolnictwa i geodeta. Do dyspozycji będą mieli dane o gospodarstwie oraz kopię wniosku. Sprawdzą połowę działek rolnych. Jeżeli nie wykryją błędów, zaprzestaną kontroli. Jeżeli będą pomyłki, sprawdzą resztę - tłumaczy Barłóg.
Na Kujawach i Pomorzu pola mierzyć będą pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (zwycięzcy przetargu). Zanim zakończą pracę, w teren wyjdzie ARiMR, aby - w 2 procentach sprawdzonych wcześniej zagród - potwierdzić wyniki pierwszej kontroli. Ponad tysiąc właścicieli ziemi w regionie musi się więc liczyć z dwiema wizytami kontrolerów.
Kraczka wystarczy
Za zawyżanie powierzchni działek lub wpisanie innego gatunku niż ten, który rośnie na polu grożą kary. Ich wysokość zależy od różnicy pomiędzy dopłatami, o które ubiega się gospodarz, a tymi które mu się należą. Jeżeli błąd wyniesie 3-30 procent dopłata zostanie pomniejszona o podwójny błąd (np. rolnik ma 10 ha, a wpisze 12, więc dostanie dopłaty do 6 ha).
Pomyłka wynosząca 30-50 proc. oznacza, że ARiMR zawiesi dopłaty w tym roku. Wnioskodawca, który zawyży dopłaty więcej niż o połowę, nie dostanie dotacji przez 4 lata (łącznie z rokiem złożenia wniosku). - Osoby, które dokładnie zmierzyły działki, nawet kraczką, i poprawnie wypełniły wniosek, nie powinny się niczego obawiać - uspokaja Stanisław Barłóg.