Przyspieszone wybory to zagrożenie dla Polski, ale w zaistniałej sytuacji można o nich mówić całkiem realnie – powiedział ustępujący prezydent.
Oczekuję, że tego rodzaju stwierdzenia z mojej strony podziałają konstruktywnie i zachęcą Prawo i Sprawiedliwość do budowania wspólnie z PO większościowej koalicji – dodał.
Według Aleksandra Kwaśniewskiego, inicjatywa wznowienia rozmów koalicyjnych powinna leżeć po stronie PiS.
To Prawo i Sprawiedliwość pierwsze złamało porozumienie. Obiecało przecież Platformie Obywatelskiej stanowisko marszałka Sejmu – powiedział prezydent.
Według Kwaśniewskiego, jeśli PiS rzeczywiście chce budować koalicję, powinno wystąpić do PO z daleko idącymi propozycjami.
Szef klubu parlamentarnego PiS Ludwik Dorn uważa, że mowa o przyspieszonych wyborach parlamentarnych, które mogłyby się odbyć 15 stycznia 2006 roku, "to są konsekwencje logiki postępowania, jakie dotąd przyjęła Platforma Obywatelska".
Chciałbym w tym przypadku wystąpić w obronie pana prezydenta. On nie straszy, to wprost wynika z konstytucji – powiedział dziennikarzom w Sejmie Dorn.
Jak wyjaśnił, "jeżeli rząd nie zostanie powołany, to prezydent konstytucyjnie nie ma innego wyjścia niż skrócić kadencję Sejmu i Senatu i rozpisać przyspieszone wybory".