Pogorszenie relacji między UE a Rosją zaszkodzi gospodarczo obu partnerom; dla Europy może to oznaczać koniec zaczynającego się ożywienia gospodarczego, a dla Rosji kłopoty budżetowe - przewiduje wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.
"Ani Rosji, ani Europy nie stać na konfrontację w pełnym wymiarze. Konsekwencje będą dotkliwe dla wszystkich. Po pierwsze w Europie może się zatrzymać ożywienie gospodarcze, a gospodarka rosyjska dostanie cios, który może się okazać dramatyczny dla jej przewidywalności w następnych miesiącach czy latach" - powiedział PAP Piechociński.
Wicepremier zwrócił uwagę, że gospodarka rosyjska oparta jest na surowcach, zwłaszcza energetycznych, a jeśli ich eksport zostanie ograniczony, budżet państwa mocno ucierpi. Europa zaś nie podniosła się jeszcze po kryzysie i "wymiana ciosów" z Rosją mocno by jej zaszkodziła. "Gospodarka potrzebuje stabilności, przewidywalności i szczególnie zaufania" - wskazał.
Jego zdaniem na polskim gruncie należy się powstrzymywać od wygłaszania pomysłów uderzania ekonomicznie w Rosję, bo w ostatecznym rozrachunku to my możemy ponieść największe straty. "Nie powinniśmy mówić; powinniśmy analizować i tam, gdzie tylko można - chronić naszych przedsiębiorców, aby unikać strat i pomnażać zyski. Trzeba o tym pamiętać nie tylko dziś, ale też na przyszłość, bo można wypaść z rynku, a bardzo trudno na niego wrócić" - powiedział minister.
Zwrócił też uwagę na znaczenie systemu powiązań energetycznych, który szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej oparty jest o stare powiązania Układu Warszawskiego, czy RWPG. Zaznaczył, że przyzwyczailiśmy się, że do tego, że ropa i gaz ze wschodu jest najtańsza, dlatego to właśnie Rosja pozostaje naszym głównym dostawcą.
Wicepremier spodziewa się, że napięcie między Brukselą i Moskwą może przełożyć się na zmiany w podejściu do polityki klimatycznej UE. Temat nowych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych ma być poruszany na przyszłotygodniowym szczycie UE w Brukseli.
"Myślę, że porozmawiamy w zupełnie nowych warunkach. Na plan pierwszy w tej nowej rzeczywistości wysuwa się suwerenność energetyczna Europy, bezpieczeństwo energetyczne Europy oraz oparcie gospodarek o energię krajową, ze źródeł, które ma Europa" - ocenił.
Minister gospodarki zastrzegł, że dotąd nie mieliśmy żadnych problemów z dostawami gazu z rynku wschodniego. "Partner rosyjski jest i był w tym zakresie obliczalny i dotrzymywał umów" - zaznaczył. Podkreślił, że przed Polską otwiera się możliwość negocjacji ceny (okno negocjacyjne otwiera się w listopadzie), a teraz będziemy zupełnie inaczej przygotowani do rozmów.
Jak wyjaśnił, chodzi nie tylko o doświadczenie, ale też rozbudowę potencjału magazynowego, umożliwienie fizycznych rewersów (czyli sprowadzania gazu zza granicy, nie z Rosji) oraz zakończenie budowy gazoportu. Piechociński zwrócił uwagę, że w tym roku mamy rekordowo wysokie zapasy surowca. Dodatkowo w ostatnich kilkunastu miesiącach potwierdziliśmy w badaniach, że możemy zwiększyć wydobycie krajowe gazu (jeszcze nie z łupków, a złóż konwencjonalnych).
"Mamy zupełnie inne karty przetargowe i myślę, że to zrozumie nasz partner rosyjski" - wyraził nadzieję Piechociński. Zaznaczył, że w związku ze zwiększeniem wydobycia gazu ze złóż łupkowych w Stanach Zjednoczonych, ceny w kontraktach są na coraz niższym poziomie.
Wicepremier uważa, że gdyby doszło do zakłóceń w dostawach gazu przez Ukrainę, to nie byłoby żadnych zagrożeń dla Polski, bo część dostaw można przesunąć przez Białoruś, albo uzupełnić dodatkowymi dostawami z kierunku zachodniego.
9472946
1