Takiej akcji policjanci w Lubstowie koło Konina nie pamiętają. Przez pół dnia gonili byka, który uciekł z ubojni i terroryzował wieś.
Było jak na polowaniu. Choć zdana kibiców były podzielone, to trudno było znaleźć śmiałka, który do byka podejdzie. Policja przepędziła go tylko z drogi na pole.
Wreszcie pojawił się weterynarz z bronią na pociski usypiające. Pierwszy strzał nie zrobił na byku wrażenia, przekonał się o tym śmiałek, który chciał go podejść. Doświadczeni miejscowi wiedzieli czym to pachnie.
Trzeba było więc strzelać dalej. Siedmiuset kilogramowy buchaj jednak łatwo się nie poddawał. Weterynarz ładował znów i znów strzelał, ale byka nie powalił.
Wreszcie chwila grozy i kiedy wszyscy myśleli, że się udało, byk pokazał rogi. Dopiero ciągnik pomógł zażegnać kryzys a byk trafił tam gdzie jego miejsce czyli do obory.