Drożejąca żywność, paliwa i wzrost podatków może zmusić część sklepikarzy do przejścia w szarą strefę. Dla przedsiębiorców prowadzących niewielkie sklepy spożywcze koniunktura od lat nie jest najlepsza. Co roku z rynku znika 5-7 tys. tego typu placówek z powodu rosnącej konkurencji sieci handlowych, zwłaszcza tanich sklepów dyskontowych. Obecny rok nie zaczął się zbyt dobrze. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prognozuje wzrost cen żywności na ok 4-5 proc., jednak może być znacznie gorzej. Według obliczeń ONZ tylko od od czerwca do grudnia 2010 r. zboża podrożały o 57 proc., a cukier o 77 proc. Zwiększone zapotrzebowanie na produkty i wzrost cen na zagranicznych rynkach będą miały odzwierciedlenie także w rosnących cenach w Polsce.
Dodatkowo od stycznia wzrósł podatek VAT także na żywność, co dodatkowo zwiększy presję konsumentów na niższe ceny w sklepach. Handlowcy muszą się jeszcze zmagać ze wzrostem wynagrodzeń oraz cen paliw, dlatego pokusa wyjścia z oficjalnej gospodarki i przejścia do szarej strefy może być coraz większa. Inaczej mogą zniknąć z rynku, ponieważ najdotkliwiej odczują podwyżki cen i opłat. - Konkurując z hipermarketami mniejsze sklepy pracują na małych marżach. Nie będą mogły pozwolić sobie na pokrycie kosztów podwyżek, jak zapewne początkowo zrobią hipermarkety. Spowoduje to wzrost cen, co dodatkowo zmniejszy atrakcyjność małych placówek. Pojawia się więc pokusa, aby obejść prawo i uchronić się przed utratą zysków czy wręcz całego biznesu – tłumaczy Łukasz Gajewski, prezes Target BPO, firmy specjalizującej się w outsourcingu sprzedaży
- Nie można również zapomnieć o powszechnym przyzwoleniu społecznym dla tych sposobów obchodzenia prawa, które są traktowane jako przejaw życiowej zaradności – wyjaśnia Marek Rosłan, psycholog biznesu. - Może to wynikać z historycznych doświadczeń polskiego społeczeństwa, gdy oszukiwanie władzy i czerpanie z tego tytułu osobistych korzyści było synonimem sprytu i odwagi - dodaje.
Z raportu prof. Friedricha Shneidera z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Johannesa Keplera w Linzu wynika, że w 2010 udział polskiej szarej strefy w PKB wyniósł 27,2 proc. To więcej niż chociażby na Słowacji (18,9 proc.), w Niemczech (14,7 proc.) czy Czechach (18,9 proc.). Największy bo aż 42 proc. jest na Łotwie, w Estonii to 39,9 proc. oraz Rumunii 37 proc. Średnia dla całej Europy wynosi ok 14-15 proc. Jednak, jeśli chodzi o wartość szarej strefy, Polska plasuje się mniej więcej w połowie stawki (tj. 117 mld. dol.). Zaznaczyć należy, iż w ostatnich dwóch latach wzrost wartości polskiej szarej strefy jest jednym z najniższych w Europie.
Po licznych kontrolach w 2010 roku zmniejszyła się skala szarej strefy w handlu, jednak obecna sytuacja na rynku może zmusić detalistów do większego ryzyka i powrotu do dawnych praktyk. Część stosowanych zabiegów może wiązać się bezpośrednio z unikaniem płacenia podatków. W praktyce oznacza to między innymi wystawianie fałszywych faktur lub nie ewidencjonowanie sprzedawanych produktów - czyli nie nabijanie transakcji na kasę fiskalną, nie wydawanie paragonów klientom, sprzedawanie części towaru znajomym i zaufanym klientom „na zapleczu". Innym sposobem na ominięcie kosztów podatkowych może być nielegalne zatrudnienie pracowników, fikcyjne tworzenie umów o dzieło w miejsce etatów lub zmuszanie pracowników do przechodzenia na samozatrudnienie. Częstymi praktykami są też: otwieranie nowej działalności (zazwyczaj przez członka najbliższej rodziny) po wygaśnięciu dwuletniej ulgi w opłacaniu składek do ZUS dla nowych firm, przerejestrowywanie już istniejących podmiotów, nierzadko obarczonych długami, na osoby trzecie, a także zaniżanie wymiaru pracy zatrudnionych – np. odprowadzanie składek za część etatu, a przekazywanie reszty wynagrodzenia w formie darowizny.
- Nikt nie przyznaje się oficjalnie do obchodzenia prawa, ale sprawne oko może dostrzec pierwsze oznaki zmian. Mniejsza otwartość w rozmowach o finansach, ukryte na zapleczu nieoznakowane partie towaru, niewykładanie opakowań gratisowych na półki, to drobne elementy, które sugerują, że właściciel sklepu może poszukiwać alternatywnych metod ratowania swojego biznesu - dodaje Łukasz Gajewski.