Jak podaje portal TVP.info, ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, ale wydaje się to być tylko kwestią czasu. W Sejmie trwają prace nad tzw. ustawami okołobudżetowymi, które zakładają między innymi wzrost cen stawek akcyzy na olej napędowy. Podwyżka uderzy wszystkich użytkowników diesla, ale opozycja już przekonuje, że rolników najbardziej i podsuwa rządowi pomysły co z tym zrobić.
Rząd przekonuje, że projekt tzw. ustawy okołobudżetowej to recepta na stabilność finansów publicznych. Chodzi między innymi o zahamowanie szybkiego wzrostu długu publicznego. W praktyce oznacza to postulat kolejnej podwyżki akcyzy na olej napędowy. W ten sposób rząd chce pozyskać dla budżetu dodatkowe 2 miliardy 200 milionów złotych.
Opozycja przestrzega przed skutkami takich decyzji. - Wpłynie to na koszty produkcji w rolnictwie, a to musi się przełożyć na koszty żywności. Będzie to miało także zdecydowany wpływ także na eksport artykułów rolno-spożywczych – przekonuje Romuald Ajchler poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Koalicja zdaje sobie sprawę, że są to decyzje niepopularne. Wszyscy Polacy, którzy dolewają co jakiś czas, ale nie oliwy do ognia, tylko paliwa do baków będą po prostu wkurzeni - ironizuje poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.
Ministerstwo finansów tłumaczy jednak, że taka podwyżka jest konieczna ze względu na wymóg dostosowania naszych stawek do minimalnej stawki Unii Europejskiej, która wynosi 330 euro za 1000 litrów. Ale opozycja nie odpuszcza. - Jeśli tak to niech rząd zwiększy rolnikom zwrot akcyzy jaki płacą kupując olej napędowy do ciągników. Ustawa jest i podstawa prawna jest. Wobec tego za wzrostem akcyzy powinna rosnąc stawka zwrotu. Niestety ona cały czas jest na poziomie 85 groszy za litr, czyli tak, jak została ustanowiona przez rząd Prawa i Sprawiedliwości– żali się poseł PiS Henryk Kowalczyk.
Projekt tzw. ustawy okołobudżetowej wymaga wielu zmian, dlatego został skierowany do dalszych prac w sejmowych komisjach.