To miała być rutynowa kontrola drogowa. Pech chciał, że wypadła w dniu ważnej sesji, na której rolnicy mieli zaprotestować swoje niezadowolenie z działań burmistrza i radnych koalicyjnych i przyjechać pod gminę ciągnikami. Włoszczowska policja szybko zareagowała. Zmieniono rozkazy i skierowano radiowozy w rejon zamieszkania rolników.
Z włoszczowskiej komendy wyciekł wewnętrzny dokument, który stawia pod znakiem zapytania transparentność działań kierownictwa włoszczowskiej policji. Sprawę wyjaśnia Komenda Główna Policji pod nadzorem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
TYLKO TRZY CIĄGNIKI SIĘ PRZEŚLIZNĘŁY
8 kwietnia, 5 dni po głośnym bojkocie sesji przez radnych koalicyjnych burmistrza, którzy zlekceważyli rolników i nie przyszli na posiedzenie, zdenerwowani mieszkańcy postanowili przyjechać przed urząd gminy ciągnikami na znak protestu, żeby wyrazić swoje niezadowolenie w związku z wprowadzeniem nowej strefy ochronnej ujęć wody podziemnej, która utrudniła im działalność rolniczą i gospodarczą.
Przed urząd gminy dotarły jedynie trzy ciągniki. Dowiedzieliśmy się, że traktorów miało przyjechać znacznie więcej, jednak rolnicy wystraszyli się zmasowanej akcji włoszczowskiej policji pod kryptonimem "Trzeźwy poranek”. Od wczesnego rana Włoszczowa i drogi dojazdowe były obstawione policjantami z drogówki, którzy sprawdzali trzeźwość kierujących. Kilku traktorzystów opowiadało, że było trzymanych przez policję kilkanaście minut. Niektórzy, jak twierdzili, musieli jechać polami, żeby uniknąć kontroli i prześliznąć się do miasta.
Mało tego. Jak wynika z relacji mieszkańców, policjanci inwigilowali rolników, którzy chcieli zorganizować protest przeciwko lokalnej władzy. Posiadamy oświadczenia podpisane przez kilku rolników, którzy twierdzą, że w miejscach zamieszkania i w trasie wypytywano ich o to, czy będą brali udział w proteście oraz ile osób przyjedzie.
– Podczas kontroli policjant zapytał mnie, czy będziemy strajkować i o której godzinie będziemy jechać oraz jakie rekwizyty zabierzemy ze sobą. Funkcjonariusz poinformował mnie, że jak będziemy jechać do Włoszczowy, musimy spodziewać się szczegółowej kontroli. Później widzieliśmy jeżdżący przez Kuzki w tą i z powrotem nieoznakowany samochód policyjny, którym kierował znany mi osobiście Krzysztof Kościołek (szef włoszczowskiej drogówki – przyp. red.) Podjechał do nas. Wypytywał o formy protestu, co my robimy, co szykujemy – opowiadał Stanisław Gawron z Włoszczowy.
ROLNICY SIĘ WYSTRASZYLI
- Zaistniała sytuacja bardzo nas zaskoczyła i jesteśmy zaniepokojeni faktem, iż wykorzystuje się siły policji do zastraszania rolników, którzy w sposób legalny i zgodny z prawem chcieli zaprotestować swoje niezadowolenie. Poczuliśmy się jak w stanie wojennym, gdzie siły milicji były wykorzystywane do takich celów. Nie o taką demokrację walczyliśmy – opisywał rolnik z Włoszczowy.
- Nie spodziewaliśmy się takiej reakcji ze strony funkcjonariuszy policji. Moim zdaniem obawiali się oni, że możemy ciężkim sprzętem wyjechać na drogę i ją zablokować – między innymi o to pytał nas Krzysztof Kościołek, który przyjechał do Kuzek nieoznakowanym samochodem. My chcieliśmy tylko rozmawiać z burmistrzem, radnymi i dlatego postawiliśmy ciągniki na parkingu przed urzędem – opowiadał inny rolnik z Ewiny.
Wielu rolników uważa, że akcja włoszczowskiej policji była celowa, żeby uniemożliwić bądź utrudnić protestującym przyjazd traktorami pod gminę. Padały nawet hasła, że przypominało to "pacyfikację”. Ludzie się wystraszyli takich działań i część wolała zostać w domu. Rolnicy zastanawiali się, dlaczego masowa akcja policji wypadła akurat w dniu ważnej sesji we Włoszczowie. Policja, jak twierdzili niektórzy, mogła przecież mieć "przecieki”, że szykuje się protest pod gminą.
Z KOMENDY WYCIEKŁ ZASKAKUJĄCY DOKUMENT
Włoszczowscy policjanci odpowiadali, że to bzdura, że działania były rutynowe i zaplanowane dużo wcześniej. Rolnicy mieli wątpliwości, jednak musieli się z tym pogodzić. I pewnie sprawa ucichłaby, gdyby nie zaskakujący dokument, który wyciekł z Komendy Powiatowej Policji we Włoszczowie i trafił do redakcji "Echa Dnia” i Stowarzyszenia Włoszczowa – Stop Podziałom.
Anonimowy informator napisał, że policja okłamała nas mówiąc, że kontrola drogowa była zaplanowana dużo wcześniej. Twierdził, że rozmieszczenie patroli tego dnia było w konkretnym celu. Na dowód tego załączył aneks do planu kierunkowego pod kryptonimem "Trzeźwy poranek”, mówiący o dyslokacji sił policji w dniu 8 kwietnia.
Z dokumentu podpisanego przez kierownictwo wydziału prewencji i ruchu drogowego wynika, że pierwotnie kontrola miała być przeprowadzona między innymi na drodze krajowej w Moskorzewie i na ulicy Młynarskiej we Włoszczowie. Jednak dyslokacja została w ostatniej chwili zmieniona poprzez skreślenie tych miejsc i dopisanie długopisem nowego rozmieszczenia sił policji – dwa radiowozy skierowano w rejon Woli Wiśniowej i jeden na ulicę Jędrzejowską. Są to w głównej mierze miejsca zamieszkania rolników, którzy wybierali się tego dnia na protest do gminy. Zbieg okoliczności?
W rozkazie napisano, że kontrola powinna się ograniczać do niezbędnego minimum, a więc sprawdzenia dokumentów i stanu trzeźwości. W sumie, w ciągu trzech godzin skontrolowano 609 kierujących w gminie Włoszczowa. Wszyscy byli trzeźwi.
POLICJA NIE MA SOBIE NIC DO ZARZUCENIA
- Plan dyslokacji służb, które biorą udział w tego typu działaniach jak "Trzeźwy poranek” ma charakter elastyczny i może ulec zmianie – odpowiada podkomisarz Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji na pytanie o nagłą zmianę planu kierunkowego we Włoszczowie.
- Działania, o takim charakterze, jak wspomniana akcja, organizowane są wielokrotnie przez wszystkie jednostki policji w różnym czasie i terminach. Mają na celu poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym – dodaje podkomisarz Dudek.
Dlaczego więc policjanci wypytywali rolników w miejscach ich zamieszkania oraz podczas kontroli, jak ma wyglądać protest, ilu rolników przyjedzie, jakie rekwizyty będą zabierać ze sobą? Dlaczego wywierali na nich presję, że będą szczegółowo kontrolowani w drodze powrotnej? Dlaczego funkcjonariusze po cywilnemu robili im zdjęcia na parkingu Urzędu Gminy, co widział rolnik Stanisław Gawron, a czemu policja zaprzecza? Po co funkcjonariuszom były potrzebne takie informacje i w jakim celu zamierzali je wykorzystać?
Na te pytania rzecznik świętokrzyskiej policji nie udzielił nam odpowiedzi.
Przez takie zachowanie mogli wystraszyć rolników i wpłynąć na ich decyzję o zrezygnowaniu z akcji protestacyjnej. Właśnie z tego powodu kilku rolników, jak się dowiedzieliśmy, nie wzięło udziału w proteście, a reszta musiała jechać polami, żeby uniknąć kontroli. Czy policjanci włoszczowscy nie okazali się przypadkiem nadgorliwi i nie nadużyli swoich uprawnień?
- Nie jest prawdą, aby policjanci z Komendy Powiatowej Policji we Włoszczowie odwiedzali rolników w ich miejscach zamieszkania – twierdzi oficer prasowy komendanta wojewódzkiego policji. – W Kuzkach był kierownik drogówki Krzysztof Kościołek, który z nami rozmawiał, wypytywał o formy protestu, co szykujemy – mówi Stanisław Gawron z Włoszczowy i potwierdzają to inni rolnicy, którzy byli wtedy razem z nim.
KOMENDA WOJEWÓDZKA BRONI POWIATOWEJ
W obronie praw rolników stanęło Stowarzyszenie Włoszczowa – Stop Podziałom. Napisało ono kilka skarg na zachowanie kierownictwa włoszczowskiej policji, które skierowano między innymi do: świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji, ministra sprawiedliwości, ministra spraw wewnętrznych oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Stowarzyszenie twierdzi, że włoszczowska policja nadużyła prawa oraz konstytucyjne prawa i wolności obywatelskie. Że to było polityczne działanie.
22 maja naczelnik Wydziału Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji odpisał na skargę stowarzyszenia. Młodszy inspektor Dariusz Szuba uznał działania włoszczowskiej policji za zgodne z prawem, a wszystkie zarzuty stowarzyszenia za bezzasadne, wytknął też… braki formalne w skardze. Poinformował, że akcja "Trzeźwy poranek” przeprowadzona w dniu 8 kwietnia była zaplanowana na terenie województwa świętokrzyskiego już 20 marca. Że zaangażowano w nią 10 włoszczowskich policjantów, którzy skontrolowali trzeźwość 609 kierujących, w tym jednego kierowcy ciągnika – Stanisława Gawrona.
SPRAWA U KOMENDANTA GŁÓWNEGO
Stowarzyszenia Włoszczowa – Stop Podziałom nie przekonują takie argumenty. Domaga się od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyciągnięcia surowych konsekwencji dyscyplinarnych wobec osób odpowiedzialnych za przeprowadzenie tej kontroli. Stowarzyszenie zaapelowało do ministerstwa, żeby nie przekazywało tej sprawy do rozpatrzenia komendantowi głównemu i wojewódzkiemu, gdyż – jak napisano – "policja nie może być sędzią we własnej sprawie”. Jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwo Sprawiedliwości już to zrobiły.
- Departament Kontroli, Skarg i Wniosków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zwrócił się do komendanta głównego policji o wyjaśnienia, w szczególności w zakresie oceny działań podjętych w sprawie przez komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach – wyjaśnia Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. - Pismo tego Stowarzyszenia zostało przekazane Komendzie Głównej Policji w Warszawie. Minister Sprawiedliwości nie sprawuje nadzoru nad policją i nie jest władny do badania skarg jej dotyczących – poinformowała nas również Wioletta Olszewska z Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości.
9424007
1