Dziś z każdej złotówki zapłaconego przez Kowalskiego podatku 35 groszy zasila kasę gminy, w której on mieszka. Taki system jest najbardziej korzystny dla gmin gęsto zaludnionych. PiS planuje radykalną zmianę systemu.
Z tych 35 groszy do budżetu gminy - miejsca zamieszkania miałoby trafiać tylko 7 groszy, a 28 groszy do budżetu gminy - miejsca pracy. Teraz gmina nie dostaje nic z podatków tych, którzy pracują na jej terenie, ale mieszkają gdzie indziej.
Samorządy muszą być zainteresowane wspieraniem przedsiębiorczości – powiedział Cezary Mech, kandydat PiS na ministra finansów. Aby były tym zainteresowane, powinny dostać większe wpływy z podatku PIT.
Problem w tym, że na nowym systemie rozdziału podatków najbardziej skorzystaliby bogaci, a biedni - stracili. Warszawa obliczyła nawet, że gdyby dostawała podatek od wszystkich pracujących, jej dochody z PIT zwiększyłyby się o ok. 500 mln zł. Biedne gminy nie są natomiast zachwycone pomysłem PiS. Także Związek Miast Polskich po długiej dyskusji nie poparł tego pomysłu.