W Poczcie Polskiej trwa konflikt o pakt socjalny. Związkowcy apelują do pocztowców o protest ostrzegawczy w piątek i pogotowie strajkowe w przyszłym tygodniu.
Do pocztowego protestu wzywa wspólna reprezentacji związków zawodowych Poczty Polskiej. Pracownicy mieliby składać wnioski o urlop na piątek i pikietować rano główne urzędy pocztowe. Klienci mają być informowani o przyczynach protestu. Związkowcy apelują też o pogotowie strajkowe od środy.
Od wtorku w siedzibie dyrekcji Poczty protestuje też kilkudziesięciu związkowców. Domagają się oni od dyrekcji, by wstrzymała reorganizację firmy do czasu podpisania paktu socjalnego. Według związkowców pracownicy Poczty obawiają się, że reorganizacja może doprowadzić do zwolnień 20 tys. osób z ponad 90 tys. zatrudnionych. Za protestem w tej sprawie, do strajku włącznie, głosowała zdecydowana większość pocztowców w referendum w połowie kwietnia. - We wtorek wieczorem dyrektor generalny Poczty Tadeusz Bartkowiak zaproponował, że wstrzyma reorganizację na miesiąc. Ale reorganizacja powinna być wstrzymana po prostu do wynegocjowania paktu, na co być może potrzeba dwóch miesięcy. Chcemy też, by w negocjacjach uczestniczył niezależny obserwator oceniający warunki paktu - powiedział nam Jerzy Lach, rzecznik wspólnej reprezentacji związków Poczty.
Związkowcy protestowali również przeciw projektowi komercjalizacji Poczty Polskiej przygotowanemu przez Ministerstwo Infrastruktury. Są rozżaleni, że na wtorkowym spotkaniu z dyrekcją Poczty nie zjawił się minister infrastruktury Krzysztof Opawski, lecz jedynie obserwator z resortu. Według związkowców Janusz Piechociński, przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, poinformował ich, że nie ma szans, by Sejm przyjął teraz projekt ministerstwa. Wczoraj Piechociński skrytykował planowany protest na Poczcie. Zdaniem związkowców tak wielkie i ważne dla państwa przedsiębiorstwo powinno być komercjalizowane na postawie specjalnej ustawy, jak to się działo np. z LOT. A projekt resortu nie przewidywał dla Poczty takiej szczególnej ścieżki.