PO i SLD chcą odrzucenia już w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji Kodeksu pracy autorstwa LPR, który zakazuje pracy w niedzielę i święta w dużych placówkach handlowych takich jak hiper- i supermarkety, a w innych to prawo ogranicza.
Głosowanie nad wnioskiem PO i SLD odbędzie się prawdopodobnie jeszcze na bieżącym posiedzeniu Sejmu.
Według projektu, praca byłaby dozwolona w niedzielę i święta za pisemną zgodą pracownika m.in. w transporcie i w komunikacji, w aptekach, w hotelach, na stacjach benzynowych, podczas targów, kiermaszy i wystaw oraz w małych sklepach spożywczych.
Ponadto projekt zakłada, że pracownik nie może odmówić pracy w niedzielę lub święta, jeżeli jest ona m.in. konieczna dla ratowania zdrowia i życia, usunięcia awarii, a także zapewnienia bezpieczeństwa.
- To projekt ekumeniczny - oświadczył przedstawiający w Sejmie projekt Andrzej Mańka (niezrz., wcześniej LPR). Przekonywał on, że propozycja LPR godzi katolików, bo "niedziela dla nich jest dniem świętym" oraz lewicę, która od XIX w. walczy o prawa robotników, domagając się dla nich m.in. prawa do odpoczynku.
Poseł mówił, że wielu pracodawców, wykorzystując trudną sytuację na ryku pracy, zmusza pracowników do podejmowania pracy w dni, "w których każdy człowiek ma prawo do godziwego wypoczynku". Przyznał jednocześnie, że każdy człowiek ma prawo wyboru m.in. jak spędza dni wolne, czy w sklepie czy gdzie indziej, ale apelował by pamiętać, że ,,owo prawo wyboru osadzone jest na ludzkiej krzywdzie, bo w tym supermarkecie pracuje kobieta, mężczyzna".
Poseł podkreślał, że w wielu krajach UE obowiązują ograniczenia handlu w niedzielę i święta.
Ewa Wolak (PO) wyraziła wątpliwość, czy rzeczywistym celem projektu jest ochrona pracowników. Przytoczyła dane z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, z których wynika, że wprowadzenie zakazu pracy w niedzielę i święta pozbawiłoby pracy co najmniej 50-60 tys. osób.
Projekt określiła jako ,,ideologiczny". - Państwo nie powinno na drodze ustawowej określać stylu życia i obyczajowości całego społeczeństwa, gdyż nie ma do tego prawa - zaznaczyła.
Także Stanisław Rydzoń (SLD) wskazywał na niebezpieczeństwo zwolnienia z pracy tysięcy osób zatrudnionych w sklepach wielkopowierzchniowych oraz na fakt, że "według badań, większość Polaków opowiada się przeciwko zakazowi handlu w niedzielę". Tak argumentował wniosek Sojuszu o odrzucenie projektu już w pierwszym czytaniu.
Posłowie podkreślali konieczność wnikliwej analizy skutków wprowadzenia rozwiązań proponowanych przez Ligę.
- Trzeba też zastanowić się nad trendami cywilizacyjnymi i kulturowymi. Może być tak, że w referendum coraz większa grupa obywateli opowiedziałaby się za tym, żeby praca, zwłaszcza w tych dużych supermarketach, była utrzymana" - mówił poseł PiS Tadeusz Cymański. Podkreślał jednak potrzebę spojrzenia na problem oczami tych zmuszanych do pracy np. w święta narodowe.
Józef Zych(PSL) powiedział, że ,,PSL opowiada się za godnymi warunkami do świętowania, jednak z czegoś trzeba również żyć". ,,Kierując się szlachetnymi pobudkami, nie znamy faktycznej sytuacji pracowników sklepów wielkopowierzchniowych" - podkreślił.
Z kolei Szymon Pawłowski (LPR) podkreślił, że projekt ma poparcie NSZZ Solidarność oraz hierarchów Kościoła.
Według ekspertów ekonomicznych oraz pracodawców, takie ograniczenia spowodują katastrofalne skutki dla rynku pracy, a ponadto zakaz handlu w dni wolne jest ograniczeniem swobody działalności gospodarczej, co z kolei jest niezgodne z konstytucją.
Podobną nowelizację Kodeksu, zawierającą zakaz pracy w niedzielę i święta, parlament uchwalił w 2001 r., jednak wówczas zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski.