MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Po co KRUS nowe samochody?

13 sierpnia 2003

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego chce kupić 95 samochodów za blisko 2 mln zł. Minister rolnictwa nic o tym nie wiedział.

Jak dowiedziała się gazeta, prezes KRUS Jan Kopczyk został niespodziewanie odwołany z urlopu - w środę będzie tłumaczył się przed ministrem rolnictwa ze swojego pomysłu kupna ok. 100 samochodów osobowych. - Prezes musi nas przekonać, po co KRUS są te samochody, do tego w takiej liczbie – mówi wiceminister rolnictwa Stanisław Kowalczyk.

O tym, że KRUS chce kupić blisko sto samochodów, nic nie wiedziano w resorcie rolnictwa. Chociaż minister nadzoruje działalność KRUS i walczy o jego budżet (w tym roku to 15,6 mld zł) na posiedzeniach rządu, to interesują go głównie wypłaty dla rolników rent, emerytur, świadczeń powypadkowych itp. "Plany finansowo-rzeczowe" samej instytucji, czyli to, co KRUS potrzebuje na swoją działalność, nie podlegają ministrowi.

Termin składania ofert przez firmy samochodowe upływa 20 sierpnia. Większość z aut (86 sztuk) to samochody małe do 1150 cm sześc. pojemności, zaś dziewięć aut to samochody typu combi o pojemności do 1600 cm sześc.

Zdaniem odpowiedzialnego za zbieranie ofert przetargowych pracownika KRUS Piotra Mirona firma chce na zakupy przeznaczyć 2 mln zł i pieniądze te są zapisane w jej planie finansowym. Według rzecznik kasy Marii Lewandowskiej zakup samochodów to nie żadna ekstrawagancja, tylko rutynowa wymiana starych, wysłużonych "maluchów" i polonezów. Nasi inspektorzy jeżdżą po kiepskich wiejskich drogach, muszą dojechać do każdego poszkodowanego w wypadku rolnika, więc nowe samochody są nam niezbędne – mówi Lewandowska.

KRUS ma ok. 500 samochodów, te przeznaczone do wymiany mają według naszych informacji po cztery-pięć lat. Według Piotra Mirona na obecnej wymianie się nie skończy - w przyszłym roku kolejna porcja aut zostanie zakupiona.

Kupno samochodów wypadło w momencie, gdy rząd myśli o reformie KRUS i zwiększeniu składek. Rolnicze lobby w Sejmie ostro przeciw niej protestuje, twierdząc, że rolników na to nie stać. Jednak gdy w kwietniu tego roku na posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa trafiły wyniki kontroli, którą NIK przeprowadził w listopadzie 2002 r. w biurze zarządu funduszu składkowego KRUS, przynajmniej część posłów zmieniła zdanie na temat tej instytucji. Okazało się, że KRUS utrzymuje tzw. radę złożoną z rolników, a właściwie chłopskich związkowców. W radzie jest 50 osób, które reprezentują wszystkie związki zawodowe rolników. Za posiedzenia w radzie biorą pensję, ale oprócz tego KRUS finansuje ich wyjazdy, także zagraniczne, seminaria i różne imprezy. Z kontroli NIK jasno wynikało, że rada to faktycznie sposób na finansowanie przez KRUS rolniczych związków zawodowych. NIK wykazał też, że fundusz składkowy "nie trzyma dyscypliny finansowej".

Z naszych informacji wynika, że Wojciech Olejniczak, nowy minister rolnictwa, chciałby pozbyć się w ogóle rady rolników, a najchętniej przekazać nadzór nad KRUS ministrowi pracy, któremu podlega też ZUS, i w ten sposób zrównać w prawach obie instytucje.


POWIĄZANE

W ostatnich latach przemysł rozrywkowy w Polsce przechodzi dynamiczne zmiany. Dz...

W dzisiejszym świecie, w którym technologia jest nieodłącznym elementem życia co...

W dzisiejszym świecie zmiany w gospodarce zachodzą w zastraszającym tempie. Prze...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę