Polskie firmy obawiają się, że po wejściu do Unii Europejskiej zapanuje "próżnia" w handlu z Rosją. Rosja nie rozszerzy automatycznie tych samych przepisów, które obowiązują w wymianie handlowej z krajami 15-tki - uważa prezes Stowarzyszenia Wspierania Współpracy Gospodarczej ze Wschodem Feliks Kulikowski.
W czwartek w przerwie seminarium "Na Wschód bez obaw", zorganizowanego przez Raiffeisen Bank Polska, prezes podkreślił, że głównym negocjatorem z Rosją jest Unia, która decyduje o polityce handlowej w imieniu wszystkich krajów.
- W tej chwili nie można powiedzieć, że Rosjanie przyjęli wejście Polski do Unii tak jak inne kraje. Unia nie zawarła jeszcze porozumienia z Rosją. Budzi to olbrzymi niepokój polskiego biznesu - powiedział Kulikowski. W lutym odbyło się posiedzenie Komisji UE poświęcone wyłącznie stosunkom z Rosją. - Nie zakończyło się ono żadnymi konkretnymi wnioskami, a więc sprawa dalej jest niezałatwiona - zauważył prezes.
Dodał, że przy okazji rozszerzenia Unii Rosjanie chcieliby osiągnąć kilka innych celów, m.in. wizy, przejściowe okresy zwolnień na cło. Unia jest jednak nieustępliwa. Niepokój Polaków polega na tym, że niejednokrotnie zostaliśmy zostawieni sami sobie w momentach dla nas krytycznych.
Zdaniem Kulikowskiego, takim momentem jest nasze wejście do UE. Polskie firmy obawiają się załamania handlu z Rosją. Unia nie rozumie tej determinacji przedsiębiorców, którzy obawiają się, że każde zerwanie kontraktów z Rosją bądź jego nierealizowanie nawet przez miesiąc wiąże się z "wyrzuceniem ludzi na bruk".
- Ja już dzisiaj muszę podpisać kontrakty na maj-czerwiec, na dostawy towarów do Rosji i nie jestem pewien, jakie cła będą mnie obowiązywały. Czy ktoś mi zwróci pieniądze, jeżeli Rosja wprowadzi cła zaporowe? Jest to uzasadniony niepokój. Ta dziura w handlu powstaje już teraz - zaznaczył prezes.