Ceny oleju napędowego oszalały. Po styczniowej podwyżce akcyzy już nawet zwykła ropa na niektórych stacjach kosztuje 6 złotych. Zbliżyła się do poziomu zachodniego, a przecież nasze pensje są znacznie niższe. Szokiem cenowym zajęli się już kontrolerzy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nie wykluczają, że koncerny sztucznie zawyżają ceny. Wyniki ich kontroli mamy poznać za dwa tygodnie.
Chociaż litr benzyny jest w Polsce wciąż tańszy niż w Niemczech czy Francji, to za swoje pensje Niemiec i Francuz zatankują swoje auta kilka razy częściej niż Polak.
Drożyzna na stacjach to jednak nie tylko problem posiadaczy prywatnych samochodów. Drogi transport to przede wszystkim drożyzna w sklepach, która dotyka każdego z nas. Koncerny paliwowe tłumaczą, że skok cen wynika ze słabego złotego i kryzysu na świecie. Jednak skala podwyżek zaniepokoiła kontrolerów z UOKiK.
– Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, które ma na celu sprawdzenie, czy doszło do zmowy cenowej. Postępowanie dotyczy nie stacji benzynowych, ale producentów i tych, którzy paliwo dystrybuują – mówi Faktowi Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wyniki kontroli mają być znane za kilkanaście dni.