O tańsze paliwo dla rolników kłóciły się wszystkie koalicje - w latach 1993-97 SLD i PSL, w latach 1997-2000, AWS z UW, a potem znowu SLD z PSL. W 2001 r. głosami rozpadającej się AWS oraz SLD i PSL uchwalono ustawę o bonach paliwowych. Rolnicy dostawali je w gminach i płacili nimi na stacjach benzynowych, a te odliczały wartość bonów od podatku VAT.
Sam druk bonów kosztował 30 mln zł rocznie, zaś budżet "pompował" w ten sposób w rolników co roku kilkaset milionów. Małe stacje benzynowe kręciły nosem i nie zawsze chciały przyjmować bony, ale system działał do 2004 r. Przy okazji uchwalania nowej ustawy o VAT bony paliwowe zostały zlikwidowane. Sczezły w zupełnej ciszy ani PiS, ani Samoobrona, ani PSL nie protestowały wówczas przeciwko ich likwidacji. Teraz na taką formę pomocy publicznej dla rolników prawdopodobnie będzie się musiała zgodzić Komisja Europejska.
Kiedy bony zniknęły, rolnicy "zorganizowali" sobie tańsze paliwo na własną rękę. Wielu z nich nielegalnie leje po prostu do baków olej opałowy zamiast napędowego. Litr tego pierwszego kosztuje ok. 2,5 zł. Za olej napędowy trzeba zapłacić 3,8 zł, a to dlatego, że olej opałowy jest obłożony czterokrotnie niższą akcyzą.