Wicepremier Janusz Piechociński ocenił w środę w Katowicach, że wzrost PKB w I kwartale wyniósł ok. 3 proc. Jego zdaniem 2014 r. powinien zamknąć się wynikiem rzędu 3,1-3,3 proc. wzrostu PKB, już po uwzględnieniu gospodarczych skutków sytuacji na Ukrainie i w Rosji.
"Prognoza 3,1-3,3 proc. wzrostu PKB w tym roku uwzględnia także Ukrainę, chociaż głębokość konsekwencji dla polskiej gospodarki tego, co dzieje się na Wschodzie, będzie większa niż to, co było w różnych sugestiach czy prognozach publicystycznych, ponoć przejętych z ocen Komisji Europejskiej" - powiedział dziennikarzom wicepremier w kuluarach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
W ocenie Piechocińskiego gospodarcze skutki sytuacji na Ukrainie i w Rosji będą większe niż zmniejszenie tempa wzrostu PKB o 0,2 pkt proc. Jak mówił, zdecydują o tym takie czynniki jak osłabienie koniunktury, załamanie rosyjskiej gospodarki, zmniejszenie inwestycji oraz spadek popytu na towary wysyłane przez Polskę na rynek wschodni, np. wyroby przemysłu maszynowego. Na to nakłada się spadek eksportu niemieckiego - to ważne także dla Polski, bo nasze firmy świadczą liczne usługi dla niemieckich eksporterów.
"To będzie dużo głębiej niż 0,1-0,3 proc. PKB" - podsumował wicepremier, podkreślając jednak, że mimo tego negatywnego wpływu sytuacji na Wschodzie na polską gospodarkę, osiągnięcie w całym 2014 r. tempa wzrostu PKB w wysokości 3,1-3,3 proc. jest realne.
Piechociński przypomniał oceny z lutego tego roku, zgodnie z którymi, gdyby nie sytuacja na Ukrainie i w Rosji, wzrost PKB w tym roku byłby bliżej 3,5 proc. Przypomniał, że mimo obserwowanego wzrostu gospodarczego badania wśród przedsiębiorców wskazują na pogorszenie atmosfery wśród nich.
"To jest spowodowane kłótliwością w polskiej polityce, a przede wszystkim obrazem, który płynie z Ukrainy i ze Wschodu - z tego bliskiego wschodu, z którym mamy dobrze ponad 10 proc. wymiany handlowej" - wyjaśnił wicepremier, przypominając, że na rynku rosyjskim działa ponad 10 tys. polskich firm, a na Ukrainie ok. 12 tys.
"Np. dla firm z Lubelszczyzny rynek ukraiński jest drugim miejscem eksportu po rynku niemieckim. To nierówno rozkłada się dla poszczególnych branż i poszczególnych obszarów, ale destabilizacja jest widoczna" - wskazał wicepremier.
Wzrost osiągnięty w pierwszym kwartale br. Piechociński ocenił na około 3 proc. Podkreślił jednak, że od szczegółowej wysokości wzrostu ważniejsza jest tendencja, która - jak mówił - jest wyraźnie wzrostowa.
"Rozpędzamy się, o czym świadczy fakt przyspieszenia inwestycji w przedsiębiorstwach. Do eksportu, który był naszą mocną stroną w okresie spowolnienia, zaczyna dołączać także konsumpcja, która stabilizuje się. Ale przede wszystkim idą inwestycje, co bardzo wyraźnie pokazuje, że nasi przedsiębiorcy już nie chcą i nie mogą czekać na wyjaśnienie sytuacji, jaka będzie koniunktura czy dekoniunktura w najbliższym czasie" - skomentował minister.
Piechociński przywołał prognozy Komisji Europejskiej, według których w tym roku tylko dwa kraje Unii mogą nie zanotować wzrostu PKB. "Tylko dwa kraje w tym roku idą na wynik poniżej zera, a jest duży optymizm co do przyszłego roku. A każde ożywienie koniunktury wewnątrz Unii daje impuls, którego brakowało jeszcze kilkanaście miesięcy temu" - ocenił.
Za pewne wicepremier uznał, że początkowe pesymistyczne prognozy zapisane w budżecie, dotyczące wzrostu polskiego PKB w pierwszym kwartale, nie sprawdziły się. "Będzie zdecydowanie wyżej" - wskazał.
"Ważna jest tendencja wzrostowa; ona była już w zeszłym roku, w którego drugiej połowie była widoczna dynamika; ona spowodowała, że osiągnęliśmy to, co wydawało się nie do osiągnięcia, czyli ponad 1,5 proc. PKB" - podsumował wicepremier
9045585
1