Z powodu wahań Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Krakowie program likwidacji mogilników, przechowujących trujące i przeterminowane środki ochrony roślin, kolejne pół roku przeleżał w szufladzie. Najbardziej niebezpieczny bunkier z trucizną w Małopolsce znajduje się w Baligówce w gminie Czarny Dunajec. Jest szansa, że jego likwidacja rozpocznie się w połowie października.
W 1975 roku w Polsce wprowadzono zakaz stosowania chemicznych środków ochrony
roślin tzw. pestycydów. Najbardziej znanym pestycydem jest choćby DDT czy
azotox. Dodatkową cechą pestycydów jest to, że bardzo długo rozkładają się w
środowisku, przeciętny czas rozkładu wynosi 25 lat, a w niektórych przypadkach
nawet ponad tysiąc lat. Niewykorzystane i przeterminowane środki zaczęto
składować w betonowych bunkrach przygotowywanych przez GS-y. Po 20 latach stan
tych mogilników pozostawia wiele do życzenia, beton pęka, chemikalia należące do
I i II grupy najbardziej trujących przedostają się do gleby, do wód gruntowych.
Jeszcze w latach 90. władze niektórych województw zaczęły realizować programy
likwidacji mogilników. Wojewoda małopolski do takiego programu przystąpił w 2001
roku, w drodze przetargu wybrał nawet wyspecjalizowaną firmę, która ma
niebezpieczne chemikalia wydobyć i zutylizować. Do tej pory jednak pestycydy
nadal trują w mogilnikach.
To nie z naszej winy –
tłumaczy Irena Czerwiska z warszawskiej firmy Segi AT, która będzie prowadzić to
zadanie w Małopolsce. – Opóźnienie wynika z przyczyn finansowych.
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Krakowie, który miał to finansować po
połowie z Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska, przez rok nie podjął decyzji w
tej sprawie.
Do warszawskiej firmy dotarły ostatnio
wiadomości, że zarząd WFOS oraz jego rada nadzorcza wreszcie zgodziły się
sfinansować połowę kosztów programu wojewódzkiego. Choć żadnych wiążących umów
jeszcze nie podpisano w tej sprawie, firma już rozpoczęła formalne
przygotowania. M.in. wystąpiła trzeci raz do Starostwa Powiatowego w Nowym Targu
o wydanie decyzji, zatwierdzającej program zagospodarowania odpadów
niebezpiecznych z Baligówki. Wynika z niego, że w tamtejszym mogilniku spoczywa
w sumie 150 ton agrochemikaliów, środków ochrony roślin i opakowań z
pozostałościami substancji niebezpiecznych.
Wszystkie należą
do najbardziej niebezpiecznej I i II grupy środków toksycznych – mówi
Waldemar Zając, naczelnik powiatowego wydziału ochrony Środowiska. –
Dziś wystąpimy w tej sprawie o opinię do wójta gminy Czarny Dunajec, a potem
zapewne wydamy taką decyzję.
Chemikalia i zatruta ziemia mają
być wywiezione transportami ciężarowymi do spalarni odpadów niebezpiecznych
firmy Lobbe w Dąbrowie Górniczej. Cały program wojewódzki mówi o zlikwidowaniu 7
mogilników i 17 magazynów środków niebezpiecznych, których pojemność oszacowana
została na ok. 250 ton.
Mam nadzieję, że zaczniemy w połowie
października, od Baligówki, bo tam jest jeden z największych
mogilników – mówi dyr. Irena Czerwińska. Firma z doświadczenia wie, że
w mogilnikach zazwyczaj jest więcej trucizny niż to wynika z dokumentacji.
Bunkier w Baligówce jest też najbardziej niebezpieczny dla środowiska. Co roku
jest zalewany przez roztopy śniegowe, leży na terenie cennych przyrodniczo
torfowisk o wysokim poziomie wód gruntowych. Badania potwierdziły, że trucizna
przedostaje się do gleby. Segi AT chce zacząć od Baligówki, żeby mieć pewność,
że pieniędzy wystarczy na likwidację całego mogilnika. Potem bowiem mogą
wystąpić trudności finansowe. W drugiej kolejności likwidowany będzie moglinik w
Chełmcu koło Nowego Sącza, który "podcieka" do Dunajca.