Co to jest "Technika G.A.J. Ayliffe'a”? Wbrew tajemniczo brzmiącej nazwie nie jest to opis technik lądowania wahadłowcem kosmicznym.
Nie jest to też technika rozszczepiania za pomocą lasera wiązek neuronowych w chirurgii precyzyjnej. Wbrew kosmatym domysłom nie jest to też - wyjaśniona punkt po punkcie - instrukcja wywoływania orgazmu kobiecego bądź męskiego. Trojga imion Ayliffe opracował był... zasady mycia rąk.
I teraz te zasady w formie szpetnych dużych plansz w formacie A-4 (patrz poniżej), pokazujących, jak wymyć kciuk, a jak środek dłoni, muszą zawisnąć w każdym polskim zakładzie lub lokalu, gdzie karmi się ludzi albo produkuje żywność. Obok instrukcji mycia rąk musi się znaleźć szereg innych, np. jak zrobić siusiu zgodnie z euronormą higieniczną. Albo informujących, że dana lodówka służy do przechowywania jajek, a inna z kolei sera i wędlin. Aby głupi polski pracownik wiedział, że ręce może umyć w umywalce, a nie na przykład w sedesie lub kałuży przed sklepem - pracodawca jest zobowiązany do wywieszenia nad kranem napisu: ta umywalka służy do mycia rąk.
Jak należy myć ręce po europejsku? "Trzeba pocierać wewnętrzne części dłoni”, wyjaśnia instrukcja (1), a następnie "pocierać wewnętrzną częścią dłoni jednej ręki o grzbiet drugiej - na przemian” (2), potem trzeba "przesuwać palce jednej ręki między palcami drugiej ręki aż do zagłębień międzypalcowych” (3), aby nagle zmienić front i zacząć "obrotowo pocierać opuszki palców jednej i drugiej ręki zaciśniętą wokół nich dłonią” (4), a potem "pocierać górną część palców jednej dłoni o wewnętrzną część drugiej dłoni palcami złączonymi” (5) i wreszcie WIELKI FINAŁ - "pocieramy obrotowo wewnętrzną stronę jednej, a potem drugiej dłoni złączonymi palcami drugiej ręki” (6). Ufffff... A guzik prawda! Żadne tam ufffff... Teraz trzeba "ręce osuszyć przy użyciu ręcznika jednorazowego użytku lub suszarki” - to jakby ktoś zapomnial, że ma łapska mokre.
Instrukcja obowiązuje od 1 maja b.r., a więc od dnia przystąpienia do UE. Na
razie, jak zapewniono nas w powiatowej stacji sanepidu, nikt nie będzie karał za
jej brak, jednak właściciel zakładu żywienia zbiorowego lub produkującego
żywność jest zobowiązany do - jak nam powiedziano - czynienia starań, aby
instrukcja nad umywalką zawisła jak najszybciej.
Pani z sanepidu, która
rozmawiała z nami przez telefon, przedstawiliśmy się jako właściciel baru z
plackami ziemniaczanymi. Nieco zagubiony, bo oto u znajomych knajpiarzy
dostrzegł instrukcje mycia rąk, które go śmieszą, ale i niepokoją. Co
robić?
Pani była uczynna i wyjaśniła, że jest to element europejskiego
systemu HACCP, oraz podała adres firmy, gdzie możemy kupić sobie plansze.
Powiedziała, że nikt nas nie będzie instruował i że we własnym zakresie oraz na
własny koszt powinniśmy ów HACCP (czytaj: hacap) wdrażać. Pytana, czy w domu, w
kuchni też ma instrukcję obsługi mycia rąk i czy w związku z tym, że jej nie ma,
zdarzyło się jej kiedyś otruć gastronomicznie męża i dzieci, nie chciała
rozwijać tego wątku i szybko zakończyła rozmowę.
O trojga imion pana Ayliffe milczy encyklopedia - kim był i jakie było jego dzieło. Wyszukiwarki internetowe podają to nazwisko jako autora "techniki mycia rąk”, ale bez dodatkowych danych biograficznych. Należy przypuszczać, że jest to jakiś eurourzędnik, który na produkowaniu podobnych banałów dorobił się willi w eleganckiej dzielnicy Brukseli lub Sztrasburga plus mercedes plus niezła łódka na Lazurowym. Nie udało nam się ustalić, czy zamieszczone w instrukcji "zasady korzystania z WC” są też jego autorstwa. Za sprawą Ayliffe'a pieniądze robią teraz producenci plastikowych instrukcji do przylepiania nad umywalkami.
Zaś co do HACCP, to jest to - jak wyczytaliśmy w internecie - europejski
system kontroli, a jego wdrożenie - cytujemy:
"... jest przedsięwzięciem
czasochłonnym (trwa średnio od czterech do dziesięciu miesięcy) i wymaga
zaangażowania wszystkich pracowników oraz skoordynowania wielu działań.
Szczegółowe procedury różnią się w zależności od branży, jednak w każdym
przypadku konieczne jest powołanie zespołu do spraw HACCP (...) Kolejny etap to
sporządzenie schematu, który obejmuje wszystkie czynności procesu produkcji i
uwzględnia takie szczegóły jak układ hal produkcyjnych, pomieszczeń
magazynowych, socjalnych i sanitarnych. Zaznacza się na nim kierunki
przemieszczania się surowców, gotowych produktów oraz osób. Na tej podstawie
określane są możliwe zagrożenia i definiowane punkty krytyczne. Dla każdego z
punktów ustala się dopuszczalne wartości wybranych czynników mających wpływ na
jakość produktu. Wyniki poszczególnych kontroli są zapisywane i muszą być
przechowywane przez minimum rok po upływie terminu przydatności wyrobu do
spożycia, a gdy takiego terminu nie ma - przez dwa lata.”
O rety! A co oznacza skrót HACCP? To Hazard Analysis and Critical Control Point, czyli Analiza Zagrożeń i Krytyczny Punkt Kontrolny. My wiemy, gdzie leży ten punkt! To jest to miejsce na czole, w które stuka nasz palec, gdy chcemy komuś pokazać kuku na muniu.