Dawno zapomnieliśmy o pensjach liczonych w milionach i cenach z wieloma zerami na sklepowych półkach. Taki zresztą był jeden z celów denominacji, czyli obcięcia czterech zer z funkcjonujących przed 1995 rokiem banknotów.
Jednak wszyscy ci, którzy mają pochowane w skarpetach, materacach, na strychu banknoty z Waryńskim, Świerczewskim czy Chopinem, mogą do końca roku w dowolnym banku wymienić je na dzisiejsze złotówki według kursu denominacji sprzed 15 lat. Tak więc za banknot o nominale 2 mln zł otrzymamy dziś 200 złotych i to bez względu na stan w jakim banknot się znajduje. Nie należy więc dawać wiary tym, którzy poprzez internet albo ogłoszenia z ostatniej chwili próbują jeszcze skupować banknoty wyceniając je według liczby zagięć i przetarć. Liczą na to, że wymienią je w banku po oficjalnym kursie.
A jest o co walczyć. Narodowy Bank Polski obliczył, że Polacy nadal mają pochowane stare banknoty, które po przeliczeniu mają obecnie wartość 170 milionów złotych. Jednak już wiadomo, że gros z tej kwoty nigdy nie zostanie wymieniona, bo ludzie zachowują je na pamiątkę mimo, że te papierowe pieniądze nie mają żadnej wartości kolekcjonerskiej.
Warto przypomnieć, że najwyższy nominał przed denominacją opiewał na 2 mln złotych i zdobił go wizerunek Ignacego Paderewskiego. Bank centralny miał już przygotowany projekt banknotu o nominale... 5 mln zł, którego patronem miał być Józef Piłsudski. Ten jednak nigdy nie wszedł do obiegu, bo wcześniej zapadła decyzja o denominacji.
- Przy tak wielkiej operacji jak denominacja zawsze część środków nie wraca do banku centralnego. W ciągu roku Polacy wymienili w przeliczeniu, niewiele ponad półtora miliona złotych. Ile jeszcze przyniosą do kas w ciągu tego tygodnia? Tego nikt nawet nie próbuje prognozować. Nie jest jednak wykluczone, że w ostatniej chwili, tuż przed sylwestrem pojawią się lokalnie kolejki w bankach - mówi ekonomista prof. Witold Orłowski.
Stare banknoty można też podarować Caritas i innym organizacjom pożytku publicznego.