Od lutego 2007 roku oscypek jako pierwszy polski produkt regionalny będzie chroniony prawnie w Unii Europejskiej. Na serze z Podhala na pewno się nie skończy. W kolejce po unijny certyfikat czeka 14 innych lokalnych specjałów
Za kilkanaście dni mija okres, w którym producenci z krajów Wspólnoty mogą zaprotestować przeciwko rejestracji oscypka. Jeżeli tego nie zrobią, ser otrzyma unijną ochronę i będzie go można wytwarzać wyłącznie w bacówkach w wybranych gminach województw małopolskiego i śląskiego.
Protesty są jednak mało prawdopodobne. Krajem, który mógłby powiedzieć "nie" naszemu oscypkowi, jest Słowacja. Jednak na początku ubiegłego roku rządy obu krajów uzgodniły, że oscypek i oštiepok są odrębnymi gatunkami sera. Różnią je m.in. metody produkcji, dobór składników oraz wygląd. To, czy polski oscypek jest wytwarzany zgodnie z zastrzeżonymi recepturami, będzie sprawdzała Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. - Na razie tylko jedna czwarta sera nazywanego oscypkiem spełnia te wymogi - mówi Jan Janczy, prezes Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu, który przygotował wniosek.
Za podróbki będą grozić kary. Producent, który będzie sprzedawał oscypki wytworzone poza zastrzeżonym we wniosku obszarem, może spędzić w więzieniu od pięciu miesięcy do sześciu lat. Natomiast bacowie z Małopolski i Śląska, którzy nie będą przestrzegać receptur, zapłacą co najmniej 4 tys. złotych grzywny. Prawo nie przewiduje okresów przejściowych w wymierzaniu kar za podrabianie zastrzeżonych produktów regionalnych. Jan Janczy uważa jednak, że trzeba dać bacom rok lub dwa lata na dostosowanie się do przepisów.
Do uczciwego działania ma producentów przekonać także pomoc finansowa. W planie rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007 - 2013 Ministerstwo Rolnictwa zapisało po 3,5 tys. złotych rocznie na bacę. Pieniądze będzie mógł wydaćna pokrycie kosztów związanych z wytwarzaniem oscypka, m.in. na obowiązkowe kontrole. Grupy producentów oscypków - a później także innych zarejestrowanych przez Brukselę produktów regionalnych - będą mogły również ubiegać się o zwrot do 70 procent wydatków poniesionych na promocję, np. na reklamę lub uczestnictwo w targach.
Oprócz oscypka na rejestrację w Brukseli czeka 14 lokalnych specjałów. Kolejne pięć podań sprawdza właśnie resort rolnictwa. Dotyczą one kabanosów, karpia zatorskiego, redykołki, kiełbasy myśliwskiej i truskawki kaszubskiej. Na tych produktachna pewno się nie skończy. - Prace nad wnioskami trwają w wielu regionach - przyznaje Dariusz Goszczyński, dyrektor Biura Oznaczeń Geograficznych i Promocji w Ministerstwie Rolnictwa. Polska ma duże możliwości, aby dołączyć do grona największych producentów regionalnych specjałów w Unii Europejskiej.Już teraz na krajowej, niezależnej od unijnej, liście produktów tradycyjnych są 243 wyroby. Znaczna część z nich ma szansę na rejestrację w Brukseli. Do tej pory najwięcej certyfikatów w Unii Europejskiej - ponad 150 - zdobyły produkty z Włoch. Roczne przychody z ich sprzedaży sięgają ośmiu mld euro.